Arogant Leo

2008-09-08 12:47

Ten, kto widział konferencję prasową po meczu ze Słowenią z łatwością może stwierdzić: Leo Beenhakker olewa wszystkich i wszystko.

To, że dziennikarzy nie lubi wiadomo było już od dawna. Na niewygodne pytania zawsze odpowiadał atakiem lub nie odpowiadał wogóle. Wielu przedstawicieli mediów zwyczajnie boi się Holendra - zadaje mu więc cukierkowe pytania, na które Leo łaskawie wyraża swoją opinię. Można było na to przymknąć oko dopólki wszystko szło dobrze, dopóki były wyniki. Po Euro sytuacja się jednak zmieniła.

Teraz Beeenhakker, który na każdym kroku podkraślał swój wielki profesjonalizm, pod gradobiciem niewygodnych pytań zachowuje się wręcz skandalicznie. We Wrocławiu rozsiadł się na krześle, ręce na bok, głowa w dół. Łaskawie poświęcił swój czas na przepytywanie go, dlaczego kadra grała tak nieudolnie ze słabą Słowenią, dlaczego podjął kompletnie nietrafione decyzje(np. Piszczek w ataku, gra jednym napastnikiem, defensywna postawa).

Beenhakker pracuje w Polsce za nasze pieniądze - niemałe pieniądze (pensja 800 tysięcy euro rocznie plus bonusy). Jego obowiązkiem jest więc spowiedź przed narodem, ktory zastanawia się, co się stało z ekipą biało-czerwonych.

Beenhakker coraz bardziej gubi się w swoich pokrętnych wypowiedziach. Mówi, że nie mógł wpuścić napastnika Roberta Lewandowskiego, bo ten mógłby nie wytrzymać presji. Co więc na boisku robił Bandrowski? O Wichniarka i Jelenia pytać już nie warto, bo i tak się nie dowiemy, dlaczego ci piłkarze mu nie pasują. Lepszy jest przecież zawodnik pokrju Zahorskiego, Pazdana i Kokoszki.

Mam wrażenie, że Beenhakker traktuje Polskię jak ciemnogród. Jego opinia nie podlega żadnej dyskusji ani krytyce. Nie przyjmuje argumentów innych. I tak pewnie zostanie do samego końca jego panowania, bo Leo zdaje się niereformowalny. Może więc pora zastanowić się nad zmianami?

Najnowsze