"Super Express": - Podobno przed pierwszym golem dla Hannoveru relaksowałeś się, oglądając w kinie "Mission Impossible 4" z Tomem Cruise'em...
Artur Sobiech: - To prawda. Te zdarzenia zbiegły się w czasie i tak jak w filmie, okazało się, że strzelanie bramek dla Hannoveru to nie mission impossible (misja niewykonalna - red.). Cieszę się, bo ten gol podbudował mnie psychicznie. Zresztą cały czas wierzyłem, że zacznę strzelać. Wcześniej nie pozwalała mi na to przewlekła kontuzja i to, że nie dostawałem więcej szans na grę.
- Zapłacono za ciebie 1,2 mln euro i niemieckie gazety biły już na alarm, że mecz z Vorsklą to dla ciebie ostatnia szansa.
- Ja tak nie uważałem. Przecież był to mój pierwszy występ od pierwszej minuty. Nie odczuwałem jakiejś presji, choć widziałem, że w klubie wiele osób czeka na ten mój pierwszy pełny występ. Myślę, że nie zawiodłem.
Przeczytaj koniecznie: Turniej Czterech Skoczni: Kamil Stoch straszy rywali WYWIAD
- Podobno Hannover rozgląda się za nowym napastnikiem. Kandydatem jest Bakenga Mushaga z Rosenborga Trondheim.
- Nic o tym nie wiem. Ja będę robił wszystko, żeby udowodnić, że nie potrzeba tu kolejnego napastnika. Myślę, że swoją wartość pokażę po przepracowaniu okresu przygotowawczego, a zacznę go tuż po świętach. Nawet na urlop dostaliśmy rozpiskę ćwiczeń indywidualnych.
- Ostatnio zadeklarowałeś, że ciągle liczysz na udział w EURO 2012. Stwierdziłeś nawet, że jesteś w czwórce napastników, z których trener Smuda wybierze trzech. Kogo miałeś na myśli?
- Tego nie wiem (śmiech). Pewnie trener ma różne koncepcje doboru piłkarzy, ale myślę, że jestem w kręgu jego zainteresowań. Powiedział mi to podczas wizyty w Hannoverze w trakcie minionej rundy.
- Wisła w 1/16 finału Ligi Europy zagra ze Standardem Liege, z którym twój Hannover zmierzył się w fazie grupowej (0:0 i 0:2). Jak oceniasz szanse mistrzów Polski?
- Będą to naprawdę ciężkie mecze dla Wisły, ale nie stoi na straconej pozycji. Ma szansę powalczyć o awans.