"Super Express": - Dlaczego Teodorczyk jest dla ciebie numerem trzy?
Artur Wichniarek: - Bo znów zaczął strzelać bramki i będzie wartościowym zmiennikiem dla "Lewego" i Milika. Za nim przemawia doświadczenie z gry w Lidze Mistrzów, a liga belgijska jest nieporównywalnie lepsza od bułgarskiej, w której gra Świerczok. Teo musi tylko popracować nad psychiką, jeśli chce trafić do większego klubu. Nikt nie wyda 15 mln na piłkarza, który w ciągu pół roku strzela 30 bramek, a przez następne pół - tylko trzy i często wylatuje za czerwone kartki.
- Dlaczego Kownacki jest lepszy od Świerczoka?
- Bo grając nawet niepełne mecze przeciwko Chielliniemu czy Bonucciemu, będzie gotowy, żeby podczas mundialu wyjść z ławki rezerwowych i dać coś pozytywnego.
- Czyli Świerczok wyjazdem do Bułgarii przekreślił szanse na mundial?
- Ja nie zdecydowałbym się na taki krok. Obserwuję jego karierę i cenię go. Po tym, jak mu się nie powiodło w Bundeslidze, miał dwa trudne lata w Polsce. Ale potrafił wrócić do wysokiego poziomu. Wiem od jednego z trenerów z GKS Tychy, że zmienił swoje podejście do zawodu o 180 stopni, gdy ustabilizował życie prywatne.
- Jesteś blisko Bundesligi. Czy szum wokół transferu Lewandowskiego do Realu nie zaszkodzi mu w przygotowaniu formy na mundial?
- Nie sądzę. A co do transferu, to "Lewy" nie jest na sprzedaż. Bayern nie może sobie pozwolić na jego odejście, a ma tyle pieniędzy, że żaden z piłkarzy nie jest w stanie wymusić transferu ze względu na kasę, jak było w wypadku odejścia Dembele z BVB do Barcelony. Nowy menedżer Lewandowskiego Pini Zahavi może mieć taki plan, że w tym zamieszaniu za parę tygodni usiądzie do negocjacji z Hoenessem i "Lewy" zamiast 20 mln za sezon, które ma obecnie, będzie zarabiał na przykład 25 i przedłuży kontrakt do 2023 r. Cezary Kucharski nie miał takich kart przetargowych w negocjacjach z Hoenessem, bo nikt go już w Niemczech nie traktował poważnie.