Nie tak wyobrażaliśmy sobie udział reprezentacji Polski w Lidze Narodów. Dwie porażki z Portugalią i Włochami sprawiły, że nasza kadra już spadła z pierwszej Dywizji. - Każdy z nas wie, że nie możemy spuszczać głowy, bo to byłoby najgorsze - przekonywał obrońca reprezentacji Polski. - Jesteśmy niezadowoleni z tego, jak to wyglądało, jaki był przebieg tego spotkania. Trener powiedział, że był czas na to, aby wykonać pewne eksperymenty. Na konferencji powiedział, że już nie będziemy grali w tym ustawieniu. Na razie zostawiamy to i będziemy grać ze skrzydłowymi. Myślę, że ta druga połowa z Włochami dała taki mały pozytywny impuls. Szkoda, że nic nie wpadło. Taka jest piłka, ale byliśmy słabszym zespołem. Boli porażka w takim momencie, po golu straconym w 90. minucie z rzutu rożnego - analizował kadrowicz.
W spotkaniach z Portugalią i Włochami trener Jerzy Brzęczek testował nowy system (bez skrzydłowych). Jednak eksperyment nie sprawdził się. - W klubie gram w takim ustawieniu, jak w pierwszej połowie z Włochami - przyznawał Bereszyński. - Jednak bardzo dużo pracujemy nad tym ustawieniem. Nie jest to łatwe, aby z dnia na dzień się na to przestawić. Wymaga to bardzo dużej wiedzy taktycznej i bardzo dużo czasu należy spędzić na tym, aby to funkcjonowało jak potrzeby. To nie jest łatwe ustawienie. W pierwszej połowie było wiele pojedynków na bokach, gdzie Włosi mieli przewagę czasami 3 na 1. Na pewno nie jest to łatwe dla bocznego obrońcy, bo trzeba się nabiegać - zaznaczył reprezentant Polski.
Bereszyński od dwóch lat jest piłkarzem Sampdorii Genua. - To był prestiżowy mecz - podkreśla. - Włochy to dobra reprezentacja. Występuje w lidze włoskiej i wiadomo, że chciałbym wrócić do Genui z podniesioną głową. Mogłem to zrobić po pierwszym meczu w Bolonii, gdy każdy gratulował nam niezłego wyniku i mówił, że to my byliśmy lepsi i powinniśmy wygrać. Myślę, że po tym spotkaniu będą mówić co innego. Trzeba pracować dalej. Przeciwko takim zespołom każdy by chciał występować na co dzień. Włosi cieszyli się z tego, że utrzymali się w Dywizji A, że zostają w elicie. Są w momencie przebudowy.
Po meczu w Chorzowie z Włochami kibice pożegnali naszych piłkarzy gwizdami. - Nie zawsze można być na piedestale i być noszonym na rękach - zauważa. - Zdajemy sobie sprawę z rozgoryczenia, bo kibice przychodzą na mecze, mają duże wymagania i chcą naszych zwycięstw. My również chcemy wygranych. Dziękujemy kibicom za wsparcie, bo było przez całe spotkanie. Po skończonym meczu pożegnali nas gwizdami, ale taka jest piłka. Jestem przekonany, że wymagający polski kibic będzie miał jeszcze wiele radości z tej reprezentacji - podsumował Bereszyński.