– Porażka 0:1 przed pięcioma maty w Gdańsku, to był najniższy wymiar kary. Przypominam sobie, że Meksykanie zrobili wtedy pięć lub sześć zmian i każdy wchodzący z ławki był przynajmniej tak dobry i rozumiejący się z innymi jak ten co schodził z boiska. My tak wyrównanej drużyny nie mamy, abstrahując od problemów kadrowych czy zdrowotnych. A tych też nie brakuje. Zakładając, że nie będziemy jednak mieć żadnych kłopotów, to i tak nie mamy wyrównanej drużyny. Na turnieju wyrównany skład i silna ławka będzie języczkiem u wagi – dodał Szczęsny.
Bez mrugnięcia okiem zgodził się z nim Jan Tomaszewski, dodając po chwili: My po prostu nie mamy drużyny. Mecze, które dały nam awans na mundial i utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów wygrała klasa zawodników. Wojtek Szczęsny był najlepszym zawodnikiem w obu meczach, a w drugiej połowie meczu o MŚ to Szwedzi oddychali rękawami. Oni walczyli w półfinale barażu, a myśmy mieli wolny los. To na pewno nie było fair. Gdyby z Walią Wojtek nie popisał się super interwencjami, to też byśmy przegrali. Mecze w Lidze Narodów nie stworzyły zespołu, w meczu z Meksykiem będzie gra w Totka. Mamy Szczęsnego, Roberta Lewandowskiego, Jakuba Kiwiora, Sebastian Szymański i Piotr Zieliński, jest piec wakatów. Nie mamy drużyny i trzeba się pogodzić z tym, życzę selekcjonerowi, by trafił ze składem.
We wspomnianym przez Macieja Szczęsnego sparingu z Meksykiem swoją szansę (wtedy od Adama Nawałki) dostali zmiennicy. W pierwszym składzie zagrali m.in. Jarosław Jach, Thiago Cionek, Jakub Świerczok, Maciej Makuszewski, a z ławki na murawie pojawili się Mariusz Stępiński, Rafał Wolski, Paweł Wszołek i Rafał Kurzawa. Na murawie zobaczyliśmy wielu piłkarzy drugiego planu, zdaniem Tomaszewskiego podobnie powinno być w meczu z Chile, a więc ostatnim meczu towarzyskim przed starciem z Meksykiem. – Nie może być inaczej. To tylko tydzień do Meksyku, musimy oszczędzać pewniaków, nawet posadzić ich na trybuny i zagrać rezerwowymi, którzy aspirują do gry – mówi.
Mateusz Wdowiak o sile Rakowa, Papszunie i marzeniach o powołaniu. "Możemy inspirować innych"
– Można więc zapytać, po co mecz z Chile, jeśli boimy się ten mecz grać? Na „galowo” przeciwko Chilijczykom nie wyjdziemy, ale nie wyobrażam sobie, żeby chociaż 45 minut nie zagrać w składzie, który będzie zbliżony do tego, który zmierzy się w Katarze z Meksykiem – mówi Szczęsny.
W takim razie po co jedziemy do Kataru? – To jasne, że muszą wyjść z grupy i dobrze by było, by kolejny mecz również wygrali, miejmy nadzieje, że z jakimś renomowanym rywalem. Wtedy można powiedzieć, że liczna część tej reprezentacji przełożyła swój talent i pozycję w świecie piłkarskim na wynik, bo inaczej będzie wielka smuta – dodał Szczęsny.