Tomasz Hajto

i

Autor: ANDRZEJ LANGE / SE / EAST NEWS Tomasz Hajto

Niezwykła historia

Tomasz Hajto musiał zapłacić grube tysiące! Mógł trafić do więzienia, wszystko przez jedną złą decyzję

2022-10-18 13:17

Tomasz Hajto to z pewnością jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci w polskim środowisku piłkarskim. Były piłkarz, a obecnie ekspert i komentator Polsatu Sport, swoimi opiniami wywołuje wiele emocji wśród kibiców piłki nożnej. Niedawno ukazała się autobiografia 61-krotnego reprezentanta Polski pt. „Ostatnie rozdanie”, w której opowiedział wiele historii ze swojej kariery. Jedna z nich sprowadziła się do tego, że Hajto musiał zapłacić ogromną karę finansową, bo inaczej mógł trafić do więzienia!

Tomasz Hajto z pewnością nie jest postacią jednowymiarową. Jak na czasy, w których grał, zrobił naprawdę dużą karierę, jednak jego problemy z prawem w jej trakcie rzucają cień aż do teraz. Wiele skrajnych emocji Hajto wywołuje również jako komentator i ekspert telewizyjny – fani często nie zgadzają się z byłym reprezentantem Polski, który swoimi opiniami dzieli się w studiu Polsatu Sport. W trakcie swojej kariery Hajto z pewnością się nie nudził, a wiele historii z jego życia można znaleźć w wydanej w 2020 roku autobiografii Hajty „Ostatnie rozdanie”, stworzonej przy współpracy z dziennikarzem Cezarym Kowalskim. W książce były piłkarz opowiedział, że po przyjeździe do Niemiec popełnił błąd, który mógł go później kosztować karę więzienia – a na pewno mocno oberwał przez niego jego portfel!

Hajto musiał zapłacić wielką sumę. Poszło o jego... wiarę!

W swojej książce Hajto przytoczył historię, jak wyglądały jego początki w Niemczech. Zaskoczyło go, że u naszego zachodniego sąsiada płaci się podatek od... wiary. – Podczas meldowania się w urzędzie musiałem odpowiedzieć na trochę pytań: podać adres, swoje dane, pokazać zezwolenie na pracę. Padło też pytanie, czy jestem katolikiem. Robert, który mi towarzyszył, wyjaśnił mi po polsku: "Pytają cię o katolicyzm. Gdy jesteś katolikiem, płacisz siedem procent od zarobków netto na Kościół w Niemczech. Musisz się zastanowić, bo co będziesz miał wspólnego w Niemczech z Kościołem, skoro jesteś Polakiem?". Odpowiedziałem mu: "Jestem Polakiem, jestem wierzący, zapłacę" – opowiada Hajto. Później jednak piłkarz zmienił zdanie – nie czuł przywiązania do niemieckiego Kościoła i za namową otoczenia stwierdził, że zmieni swoją deklarację, by nie płacić podatku na Kościół w Niemczech, choć zdecydował wtedy, że więcej będzie dawał na tacę w Polsce. Po latach okazało się, że decyzja Hajty była błędem, a wydał go... znak krzyża przed meczem.

 – W czwartym roku podczas jakiegoś spotkania, wychodząc na murawę, jak zwykle się przeżegnałem. Okazało się, że na trybunach był gość, który pracował w urzędzie skarbowym, w którym składałem dokumenty przy meldunku. Kiedy zobaczył, jak robię znak krzyża, wrócił do pracy i doniósł na mnie, że najprawdopodobniej jestem katolikiem – wyjawił Tomasz Hajto. W Niemczech traktują to bardzo poważnie, więc piłkarz wpadł w niezłe tarapaty.

Jak sam opowiedział, pewnego dnia po prostu zablokowano mu wszystkie karty. Nie miał nawet jak zapłacić za paliwo, a uratował go kolega, który przywiózł gotówkę i przekazał mu kolejne złe wieści – Przy okazji wręczył mi jakiś papier: "Tu masz wydruk ze skarbówki. Chodzi o zaległy podatek kościelny. Masz 24 godziny, żeby zrobić przelew, inaczej możesz iść do więzienia" – opowiada Hajto. Choć wściekł się, to nie miał wyjścia – musiał zapłacić 100 tys. marek podatku oraz 50 tys. marek kary. Gdyby nie to, czekałby go proces i piłkarz mógł nawet skończyć w więzieniu.

Najnowsze