- Pamiętam świetne mecze tego duetu w kadrze – mówi „Super Expressowi” Ireneusz Jeleń, były reprezentacyjny snajper i uczestnik MŚ'2006, mając przed oczami gole „Lewego” oraz Milika. Wciąż pokłada wielkie nadzieje w tym drugim. – Jego niedzielna bramka: uderzenie pod poprzeczkę, była kapitalna. Gdybyż jeszcze Arek przełożył tę swoją klubową skuteczność na reprezentację, byłoby wspaniale. W Juventusie wykorzystuje przecież dużo trudniejsze sytuacje niż ta, którą miał w meczu z Holandią.
Bramkowy argument na rzecz mundialowej nominacji dał selekcjonerowi także Grzegorz Krychowiak, otwierając (dubletem!) swe konto bramkowe w lidze saudyjskiej – ofiarą „Krychy” padli rywale z Al-Fayha. - Niektórzy machają ręką: „co to za liga”. Ale doświadczony i pewny siebie Krychowiak – grający tydzień w tydzień 90 minut i dokładający do tego gole – będzie dla selekcjonera i reprezentacji ważną postacią. Nie bez przyczyny trener Michniewicz powtarza: najważniejsi przed mundialem będą ci, którzy grają regularnie w klubie – przypomina Jeleń, który do dziś biega po boiskach: na poziomie klasy okręgowej, ale za to z... synem u boku.
Tego Ireneusz Jeleń oczekuje od Piotra Zielińskiego
Postawa zawodników grających w drugiej linii cieszy go bardzo. – Środek pola to kluczowa sprawa – podkreśla, zacierając ręce na myśl o formie Piotra Zielińskiego (w potyczce z Torino zaliczył czwartą asystę w tym sezonie Serie A). – W Napoli sporo się zmieniło, odeszły wielkie gwiazdy. Piotrek stał się człowiekiem, od którego zależy bardzo wiele. Może właśnie to było mu potrzebne? Widzę, że on lubi wziąć na siebie ciężar gry, ale i skupić na sobie oczy wszystkich widzów. I dlatego nie boję się o udźwignięcie przez niego odpowiedzialności również i w reprezentacji – zaznacza nasz rozmówca.
Warto zauważyć, że w miniony weekend na listę strzelców z grona naszych kadrowiczów wpisał się także Kamil Grosicki, dzięki czemu jego Pogoń wygrała ligowy bój z Lechią. Dłuższa jest też lista asystentów. Prócz Zielińskiego, figurują na niej także nazwiska Mateusza Wieteski (w spotkaniu Clermont Foot z Ajaccio), Roberta Gumnego (w starciu Augsburga z Schalke 04) oraz Jakuba Kamińskiego (w meczu „Wilków” z Wolfsburga z VfB Stuttgart).
Polscy kibice powinni sobie życzyć, by piłkarze, którzy „punktowali” w weekend, formę utrzymali aż do mundialu. Pierwszy mecz Biało-Czerwonych, z Meksykiem, już 22 listopada!