Mecz z Albanią miał wyjaśnić, jakie są możliwości reprezentacji Fernando Santosa i odpowiedź może być tylko negatywna. Polska pod wodzą Portugalczyka poniosła trzecią porażkę w eliminacjach do Euro 2024 i po pięciu z ośmiu spotkań zajmuje w grupie przedostatnie miejsce - za Albanią, Czechami i Mołdawią. Santos nie przywiózł choćby punktu z żadnego wyjazdu, a jedyne punkty wywalczył w domowych meczach z Albańczykami (1:0) i Wyspami Owczymi (2:0), po których trudno było szukać wielkich zachwytów. Kibice i dziennikarze mają dość, ale portugalski selekcjoner już na pomeczowej konferencji zapowiedział, że nie poda się do dymisji. Nie zmienia to faktu, że jego posada jest podważana z niemal każdej strony, choć ostateczna decyzja należy do Cezarego Kuleszy. Wszyscy czekają na ruch prezesa PZPN, który publicznie ogłosił, jakie ma plany względem Santosa.
Cezary Kulesza przerwał milczenie. Jasno o Santosie i Lewandowskim
- Spotkamy się we wtorek, czekam na dokładną analizę od trenera. Wtedy porozmawiamy i ocenimy to, co stało się w Tiranie i jak mają wyglądać dalsze kroki - zapowiedział Kulesza w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Pomimo fatalnej sytuacji, nie traci on wiary w awans na Euro 2024. - Wierzę, że możemy jeszcze awansować z grupy, a nie poprzez baraże. Oczywiście konieczne są trzy zwycięstwa, do tego jeszcze odpowiednie wyniki innych spotkań. Ale Czechów czeka jeszcze mecz w Tiranie, więc w naszej grupie sporo może się zmienić - wyjaśnił, po czym odniósł się do głośnego wywiadu Roberta Lewandowskiego dla Meczyków i Eleven Sports.
- Przecież to są piłkarze, przyzwyczajeni do gry pod presją. Nie sądzę, żeby słowa Lewandowskiego aż tak na nich wpłynęły, że z tego powodu ich postawa na boisku nie była taka, jakiej oczekiwaliśmy. Nie wydaje mi się, żeby przyczyną porażki z Albanią było to, co Lewandowski powiedział kilka dni wcześniej - ocenił prezes PZPN, dając do zrozumienia, że nie tłumaczy klęski w Tiranie szumem, jaki wywołał wywiad kapitana reprezentacji.