Po niedzielnym meczu w finale Pucharu Hiszpanii Grzegorz Krychowiak poinformował swoich kibiców o kontuzji. Według wstępnych diagnoz jego przerwa w grze ma wynieść około dwóch tygodni i zdaniem lekarzy występ na Euro 2016 raczej nie jest zagrożony, ale w sztabie trenerskim i wśród kibiców reprezentacji Polski zapanowała prawdziwa trwoga. Wszystkim przypomniał się m.in. turniej mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii w 2008 roku, kiedy tuż przed samą imprezą z powodu kontuzji ze składu wypadł wówczas najlepszy polski piłkarz - Jakub Błaszczykowski.
Strach przed ewentualnymi kontuzjami wśród biało-czerwonych jest tym większy, że praktycznie przez całe eliminacje Adamowi Nawałce dopisywało szczęście. Od samego początku i meczu z Gibraltarem selekcjoner reprezentacji Polski miał do dyspozycji swoich najważniejszych piłkarzy. Jedynie Kamil Grosicki i Łukasz Piszczek ominęli zeszłoroczne marcowe starcie z Irlandią, ale wówczas nieźle zaprezentowali się ich zmiennicy - Sławomir Peszko (strzelił gola) i Paweł Olkowski. W ciągu ponad roku spotkań o punkty i awans do Euro 2016 na poważniejsze urazy nie narzekał żaden z piłkarzy należących do trzonu drużyny. Pełnią zdrowia i formy cieszyli się obaj walczący o miano pierwszego bramkarze Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny, a także Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik czy Robert Lewandowski. Pomocnik Sevilli musiał pauzować dłużej z powodu kontuzji kolana, ale to dopiero w 2016 roku, kiedy eliminacje były już dawno zakończone.
Nawałka miał więc nie tylko pomysł na tę reprezentację, co trzeba bardzo docenić, ale też sporo szczęścia. Zupełnie inaczej mogłaby wyglądać ocena jego pracy, gdyby w którymś z kluczowych spotkań nie mógł skorzystać z jednego z wyżej wymienionych graczy. A niewykluczone, że taka sytuacja może mieć miejsce podczas Euro. Co prawda lekarze i sam Krychowiak uspokajają, że występ we Francji nie jest zagrożony, ale kontuzje mięśniowe mają to do siebie, że czasem są dość nieprzewidywalne. Jeśli zawodnik od niedawna noszący w reprezentacji "dychę" na plecach faktycznie nie wykuruje się na turniej, wówczas Nawałka będzie musiał wprowadzić w życie plan "B". I wtedy dopiero się okaże, czy jest tak dobrym fachowcem, jak póki co się wszystkim wydawało.
Wracając do samego Krychowiaka wielu polskich kibiców ma mu za złe, że mając świadomość ewentualnego urazu grał w finale Copa del Rey z Barceloną pełne 120 minut. Ale nie po to przez dwa lata pracował na szacunek kibiców i trenera Sevilli, którego jest ulubieńcem, by na moment przed jednym z dwóch najważniejszych meczów sezonu (obok finału Ligi Europy) podejść do niego i poprosić o wolne. To byłoby zupełnie nie w jego stylu. Tymczasem Krychowiak zachował się jak profesjonalista - w niedzielę najważniejsza dla niego był klub, nie reprezentacja. Tym może zaskarbić sobie jeszcze większą miłość kibiców, ale także spowodować spory ból głowy w sztabie trenerskim reprezentacji Polski.
Miejmy nadzieję, że mimo wszystko Krychowiakowi uda się wyzdrowieć na turniej we Francji. A jeśli nie, to chociaż żeby jego kontuzja była ostatnim takim negatywnym znakiem przed Euro. Bo o tym, że Adama Nawałkę powoli opuszcza ta szczęśliwa otoczka, która towarzyszyła mu od początku eliminacji i dawała komfort pracy, świadczy też kontuzja Pawła Wszołka. Nie był on co prawda pewniakiem na wyjazd do Francji, ale miał na to realne szanse, szczególnie po bardzo dobrym występie przeciwko Finlandii w spotkaniu towarzyskim. Dlatego teraz należy trzymać kciuki, by polski selekcjoner jeszcze przez jakiś czas miał tego farta. Przynajmniej do lipca.