"Super Express": - W piątek obchodziłeś urodziny. Było świętowanie?
Piotr Zieliński: - To nie czas i miejsce na świętowanie. Urodziny będę obchodził po wyjeździe z Juraty, bo zamierzam udać się do rodzinnych Ząbkowic Śląskich, a czas spędzony z najbliższymi będzie dla mnie najlepszym prezentem.
- Czego ci życzyć?
- Zdrowia, bo jeśli ono będzie, to o resztę nie trzeba się martwić. Także formy, bo przede mną wielki turniej, na który, mam nadzieję, pojadę.
- Transferu?
- Na pewno też. Możecie mi życzyć kolejnego kroku w karierze, transferu do klubu o wyższej randze. I żebym mógł spełniać marzenia.
- Zamieszanie wokół twojego transferu do Liverpoolu nie przeszkadza w przygotowaniach?
- Od tych spraw mam menedżera, ja nie zaprzątam sobie tym głowy.
- Zostaniesz najdroższym polskim piłkarzem.
- To nie jest dla mnie jakaś dodatkowa nobilitacja, a kwota transferu też mnie nie przytłacza. Skoro ktoś da za mnie 15 mln euro to znaczy, że tyle jestem wart. W kadrze jest dużo piłkarzy, którzy mogą zmienić klub, a kwota za ich transfery może być wyższa niż moja.
- Rozmawiałeś już z Kubą Błaszczykowskim o trenerze Liverpoolu Juergenie Kloppie?
- Mówił mi o nim w samych superlatywach. Ostrzegł też, że jest wymagający, a treningi mogą być ciężkie. Ale zaznaczam, że najpierw musi dojść do transferu.
- Zgrupowanie w Juracie opuścił Paweł Wszołek, twój bliski przyjaciel. Złamał rękę.
- Bardzo ciężko pracował na wyjazd na Euro i zasłużył na to. Był załamany, mocno to przeżywała również jego małżonka, ale trudno im się dziwić. Podtrzymywałem ich na duchu. Jest jeszcze młody i czeka go dużo takich imprez. Życzę mu jak najszybszego powrotu do zdrowia.