Tuż po wyborze byłego trenera Wisły Płock na posadę selekcjonera reprezentacji Polski pojawiły się głosy, że nie jest to najlepszy wybór. Jasnym było, że wyniki nie przyjdą od razu. W dodatku Brzęczek miał trudniejszy start niż jego poprzednicy, ponieważ swoje rozwiązania musiał testować w spotkaniach o stawkę.
Eksperymenty zakończyły się niepowodzeniem. Pod wodzą nowego selekcjonera biało-czerwoni zagrali już cztery spotkania i nie zdołali wygrać ani razu. Najbliżej tego było w debiucie Brzęczka. W rywalizacji z Włochami w Bolonii Polacy zagrali solidnie i zabrakło nieco szczęścia, aby przywieźć komplet punktów.
Kolejne spotkania były już fatalne w wykonaniu biało-czerwonych. Podsumowaniem ostatnich tygodni była niedzielna rywalizacja z Italią, gdzie Polacy długimi fragmentami nie potrafili opuścić własnej połowy boiska. Porażka z ekipą Roberto Manciniego sprawiła, że przypomniały się czarne lata polskiej piłki.
Pierwszą osobą, na którą spada krytyka jest oczywiście selekcjoner. Brzęczek notuje bardzo słaby początek pracy w reprezentacji. Tak źle nie było od 2000 roku. Wówczas kadrę objął Jerzy Engel, który nie wygrał sześciu kolejnych meczów. Swoją przygodę zaczął od dwóch porażek i trzech remisów. Oby obecny selekcjoner nie pobił tego "osiągnięcia".