Kamil Grosicki to jeden z kluczowych piłkarzy Pogoni Szczecin, która po 11. kolejkach rozgrywek została liderem Ekstraklasy. Klub ze Szczecina po otwarciu nowego stadionu dysponuje bazą, która zdaniem Grosickiego, przewyższa obiekty na których trenował i grał w Anglii. Ambicją sportową „Grosika” i Pogoni jest sięgnięcie po któreś z najważniejszych trofeów w polskiej piłce. 86-krotny reprezentant Polski wierzy, że znajdzie się wśród wybrańców selekcjonera na mundial i jeszcze przyda się drużynie narodowej.
Super Express: - Jak uczucia towarzyszyły ci podczas otwarcia i pierwszego meczu Pogoni przy pełnej widowni?
Kamil Grosicki: - To było wielkie wydarzenie dla mnie jako wychowanka klubu. Pamiętam dobrze swój debiut w ekstraklasie na starym stadionie (w 2006 roku - red.) i tak samo zapamiętam pierwszy mecz na nowym stadionie. Świetna atmosfera, duże emocje. Trzeba było dobrze przygotować się do tego meczu pod względem mentalnym, bo ten mecz był inny.
- Dlaczego inny?
- Chcieliśmy sprawić kibicom dużo radości. Otwarcie stadionu i radość z tego powodu, to jedna sprawa. A druga, to że chcieliśmy dać zadowolenie i frajdę od strony sportowej, bo przypuszczam, że kibice zapamiętają ten mecz na długie lata. Jako pierwsi straciliśmy gola, ale cieszy, że pierwszy raz od długiego czasu potrafiliśmy odwrócić niekorzystny wynik i zakończyliśmy mecz zwycięstwem.
- Pierwszy raz w oficjalnym meczu dostałeś podanie od... Zbigniewa Bońka. Ustaliliście przed meczem, że tobie poda piłkę?
- Nie, absolutnie. Nawet nie wiedziałem, że prezes Boniek będzie rozpoczynał mecz kopnięciem piłki. Znamy się bardzo dobrze, skoro grałem tyle meczów w reprezentacji za jego kadencji prezesa, ale to było spontaniczne z jego strony. Później poszedł, zrobiliśmy selfika, przytulił mnie i to było fajne z jego strony.
- Jak porównasz stadion i całą bazę treningową Pogoni do obiektów w Anglii i Francji na których grałeś?
- Pogoń ma zdecydowanie lepszą bazę treningową i bardziej nowoczesny stadion od West Bromwich Albion i Hull w których występowałem w Anglii, choć tamte stadiony też są fajne. Za to atmosfera w Szczecinie jest niepowtarzalna, na co zwróciła też uwagę moja rodzina, która jeździła ze mną po świecie i była na wielu stadionach na których grałem.
- Nic tylko równać pod względem sportowym. O czym myślicie w tym sezonie biorąc pod uwagę, że po 11. kolejkach jesteście liderem tabeli?
- Pogoń od kilku sezonów jest na takim poziomie, że musi grać o najwyższe cele w lidze, i żeby było jeszcze lepiej niż w poprzednich kilku latach. Będziemy grać w o wszystko na dwóch frontach, bo Puchar Polski też chcemy mocno traktować, gdyż droga do europejskich pucharów jest przez niego krótsza. Ale przede wszystkim chcemy zdobyć w końcu jakieś trofeum dla naszych wspaniałych kibiców.
- To jest twoje marzenie na końcowe lata kariery?
- Nie tylko moje, ale klubu i chyba całego Szczecina. Pogoń jest w odpowiednim czasie, żeby o to walczyć, jednak żeby zdobyć mistrzostwo, to trzeba dobrą formę trzymać cały sezon. Trochę punktów niepotrzebnie pogubiliśmy na wyjazdach, ze Śląskiem czy Cracovią. W ostatnich sześciu kolejkach chcemy zdobyć ich jak najwięcej, żeby mieć dobrą sytuację przed rundą rewanżową.
- Do zdobycia mistrzostwa potrzebne jest chyba wzmocnienie lub przynajmniej zachowanie obecnej kadry, a nie odejście czołowych piłkarzy w kluczowych momentach, jak było w przypadku Kacpra Kozłowskiego, czy wcześniej Adama Buksy?
- Jeśli do Pogoni będą trafiać tacy zawodnicy jak napastnik Pontus Almqvist, to zawsze będą wzmocnieniem, i jestem za tym. Władze klubu wiedzą jak budować zespół, do Pogoni nie trafiają zawodnicy przypadkowi, tylko sprawdzeni, którzy mają dużą jakość i będą od razu siłą zespołu, a nie w przyszłości. Przyszłością Pogoni będę zawodnicy, którzy szkolą się w naszej akademii, a jeśli ściągamy z zagranicy to powinni być zawodnicy, którzy wzmocnią rywalizację, dadzą jakość i będą wiodącymi w zespole, tak jak właśnie Pontus.
- Z nim rozumiesz się z meczu na mecz lepiej i z Lechią wasza akcja znów dała efektownego gola.
- Jak mówiłem ci wcześniej, dużo rozmawiamy ze sobą i coraz lepiej się rozumiemy. On jest bardzo szybkim piłkarzem i gdy dostaje piłkę na wolne pole, to jak muszę wykonać maksymalny sprint, żeby być blisko, bo potrafi kiwnąć rywala i dobrze podać, lub sam skończyć akcję. Pogoń będzie miała dużo pociechy z tego chłopaka.
- Pod warunkiem, że uda się go się zatrzymać na dłużej, bo jest wypożyczony do końca sezonu?
- Chciałbym, żeby tacy piłkarze jak Pontus mieli jak najdłuższe kontrakty w Pogoni, ale wiem też, że chcą grać jak najlepiej w danym momencie i pokazać się, żeby występować w lepszych ligach. I tak trzeba do tego podchodzić. W tym momencie Pontus jest z nami, musi udowadniać swój talent i pokazywać się w każdym meczu. Liczę, że da dużo radości zespołowi i kibicom.
- W meczu z Lechią ty pokazałeś się selekcjonerowi Czesławowi Michniewiczowi, bo zdobyta bramka zawsze jest plusem w walce o miejsce w kadrze?
- Selekcjoner pogratulował mi po meczu SMS-em strzelonego gola, ale gdy gram mecz w Pogoni, jest dla mnie najważniejsze, żeby dobrze grać dla naszych kibiców i klubu. Reprezentacja to co innego, i na zgrupowaniu jestem skoncentrowany na niej i wywalczeniu miejsca w składzie. Oczywiście, dobra forma i gra w klubie ma wpływ na powołania do reprezentacji, i tak do tego podchodzę.
- Mecze z Holandią i Walią spędziłeś na ławce i nie zagrałeś ani minuty. Nie zaniepokoiło ciebie to w obliczu powołań na mundial?
- Zawsze jestem gotowy do wyjścia na boisko, ale akurat mecze tak się potoczyły, że nie byłem potrzebny. Ja już swoje mecze w reprezentacji zagrałam i wiem, że moja rola jest inna niż kilka lat temu. Każdy przyjazd na reprezentację jest dla mnie wyróżnieniem i traktuję to bardzo poważnie. Ale podchodzę do tego spokojnie, nie tak żebym się „gotował” jak bywało wcześniej, ale wiem, że przyjdzie moment, gdy dostanę szansę i będę musiał ją wykorzystać. Wierzę, że jeszcze pomogę reprezentacji.