W 50. rocznicę londyńskich wydarzeń z 17 października 1973 nie sposób nie przywołać – choćby w dwóch skromnych zdaniach – sylwetek jedenastu bohaterów w murawy „świątyni futbolu”. Dwóch z nich – podobnie zresztą jak wspomniany trener wszech czasów rodzimego futbolu – na kolegów spogląda już z niebieskich boisk; wcześnie otrzymali powołanie do „reprezentacji zaświatów”. Dla pozostałych piłka wciąż stanowi ważną część ich codziennego życia.
A zatem – przypomnijmy sobie herosów z Wembley!
Jan Tomaszewski
Człowiek, który zatrzymał Anglię! A potem zrobił jeszcze wiele pięknych rzeczy (m.in. dwa obronione karne w finałach MŚ’74). Dziś zaś trudno sobie wyobrazić nasz futbol bez jego pikantnych komentarzy!
Antoni Szymanowski
Najlepszy boczny obrońca w historii polskiej piłki, ze złotem i srebrem olimpijskim oraz brązem mundialowym. Po Wembley kochany m.in. za wybicie piłki z linii. Skuteczny do bólu – rywala i własnego (osiem operacji w trakcie i po karierze).
Jerzy Gorgoń
Ileż on wygrał pojedynków główkowych na Wembley (dzięki czerwonej koszulce, w Anglii został „Budką Telefoniczną”; u nas był „Wielką Białą Górą”). Pamiętają mu bombę z Haiti na MŚ’74, ale na IO’72 ważniejsze gole strzelał NRD.
Mirosław Bulzacki
Meteor wśród „Orłów Górskiego”, z 23 występami w trzy lata, w tym dwoma genialnymi przeciwko Anglikom w 1973. Na Wembley też wybijał piłkę z linii, a tydzień wcześniej „przykrył” samego Johanna Cruyffa w grze z Holandią.
Adam Musiał
Na Wembley sprokurował karnego – trudno; w końcu zadziora pełną gębą, nie odstawiał nogi nigdy. Lepiej pamiętać, że w Londynie grał na własną prośbę, na zastrzykach – bo musiał zagrać! Poza boiskiem – dusza „Orłów” i wodzirej. Odszedł w wieku 71 lat.
Włodzimierz Lubański też tam był, i zdrowie kolegów pił! Piersiówka się przydała [ROZMOWA SE]
Henryk Kasperczak
„No brawo, znakomita interwencja” – banalne słowa Jana Ciszewskiego opisują odbiór, którym „Henry” rozpoczął bramkową kontrę Polaków na Wembley. Za to niebanalne CV trenerskie, z udziałem w finałach MŚ i igrzyskach. I tylko pracy z Biało-Czerwonymi się nie doczekał…
Kazimierz Deyna
Mózg „Orłów Górskiego” nie tylko na Wembley, ale za całej kadencji Pana Kazimierza, dla którego był postacią niezastąpioną. Król strzelców igrzysk’72, z uzasadnionymi aspiracjami do miana polskiego piłkarza wszech czasów. Zginął w wypadku samochodowym w USA w wieku 51 lat.
Lesław Ćmikiewicz
Szalenie ceniony przez Górskiego. Medalista trzech mistrzowskich turniejów lat 70. Człowiek od zadań specjalnych – eliminowania gwiazd środka pola u rywali i… szargania im nerwów (za faule na nim sypały się czerwone kartki).
Grzegorz Lato
Szybszy niż wiatr, cwańszy na boisku niż ktokolwiek inny: obie te cechy dały na Wembley asystę przy złotym golu Polaków oraz koronę króla strzelców MŚ’74, a w piłkarskim „życiu po życiu” – rolę senatora i sternika PZPN.
Jan Domarski
Trafił idealnie – w piłkę na Wembley (jeden z 50 najważniejszych goli w historii wg „The Times”) i w swój czas (zastępując kontuzjowanego Lubańskiego). Idealne dopełnienie mieleckiego tercetu, którego akcja wstrząsnęła Anglią.
Robert Gadocha
Zanim był genialny rajd Maradony w MŚ’86 w meczu z Anglią, był rajd Gadochy na MŚ’74 w meczu z Jugosławią... Swoisty symbol polskiej potęgi piłkarskiej lat 70. - do niego na tymże turnieju przyszli Argentyńczycy z kasą, by prosić o pomoc w wyjściu z grupy.