W poniedziałkowe popołudnie Smolarek długo rozmawiał z Leo Beenhakkerem. Niemal na pewno Ebi informował Leo o swojej sytuacji, ale niewykluczone, że rozmawiali też o możliwości powrotu Smolarka do Feyenoordu (gdzie przecież Beenhakker "społecznie" doradza). Nie wiadomo tylko, czy Holendrów stać na gażę dla reprezentanta Polski. Po tym, jak Hiszpanie z niego zrezygnowali, sytuacja wygląda tak: za Ebiego nie trzeba płacić ani euro, ale zawodnik oczekuje około miliona euro kontraktu plus kilkaset tysięcy euro za podpisanie umowy. Dla "kulejącego" finansowo Feyenoordu to może być za dużo.
Drugi poważny trop to Grecja. Wczoraj w tamtejszej prasie pojawiło się mnóstwo informacji, że Smolarka bardzo chce Larisa. Jej działacze byli zadowoleni z postawy Macieja Żurawskiego, a po jego odejściu próbowali ściągnąć Artura Wichniarka i Marka Saganowskiego. Nie udało się, ale Grecy wciąż myślą o Polaku i Smolarek znajduje się na samym szczycie ich listy życzeń. Tyle że tu pojawia się podobny problem jak z Feyenoordem - milion euro kontraktu to dla Larisy bardzo dużo.
- Ale rozgrywki ligowe ruszają już za dwa tygodnie, a Larisa nie ma "ani pół" napastnika. To może skłonić szefów klubu do sięgnięcia głębiej niż zwykle do kieszeni. Być może Larisa byłaby więc w stanie spełnić oczekiwania finansowe Polaka - mówi nam Georgios Spadounakis, grecki dziennikarz.
Trzeci trop to Francja i trzy kluby: St.Etienne, Auxerre lub Monaco.