"Super Express": - Długo zastanawiałeś się nad przyjęciem propozycji od arabskiego klubu?
Łukasz Szukała: - Temat pojawił się przed trzema miesiącami. Nie mieli ze mną łatwo, bo dwa razy odmówiłem. Jednak byli zdeterminowali, bardzo im na mnie zależało. Przyjechali do Bukaresztu. Powiedzieli wprost: chcemy ciebie, jesteś numerem 1 na naszej liście. Walczyli o mnie, nie odpuścili. W końcu się zgodziłem. Decyzję konsultowałem z rodzicami i moją sympatią.
Wojciech Szczęsny ukarany za palenie papierosów!
- Szejkowie mają to do siebie, że płacą wyśmienicie. Jak jest w twoim przypadku?
- Szczegółów nie zdradzę. Powiem tylko, że finansowo to była najlepsza oferta. Takich pieniędzy nie zarobiłbym w Europie. To duży krok dla mnie. W maju skończę 31 lat i muszę patrzeć w przyszłość. Gdybym miał 26 lat to inaczej bym postąpił. Nie grałem w najlepszych ligach Europy, nie zarobiłem milionów euro. Teraz dobrze mi się wiedzie, ale jeśli za dwa miesiące złamię nogę to co wtedy? Żałowałbym, że nie skorzystałem z okazji. Poza tym ludzie z Arabii nie czekaliby w nieskończoność na moją odpowiedź.
- Co wiesz o nowym klubie, o lidze arabskiej?
- Sportowo nie stracę, bo ta liga wcale nie jest taka najgorsza. Powiedzmy, że sportowo zostaję na tym samym poziomie, jakbym grał w Rumunii. Idę do klubu, który chce walczyć o tytuł i ma sukcesy, bo przed laty wygrywał azjatycką Ligę Mistrzów. W Arabii panuje duża fascynacja piłką. Na meczach jest po 30-40 tys. ludzi.
- W Al-Ittihad nie będziesz sam, bo pracuje tam trener Victor Piturca, a nowym piłkarzem został twój kolega ze Steauy - Lucian Sanmartean.
- To bardzo ważne, że będę miał bratnie dusze obok siebie. Piturca to wielka osobowość w Rumunii. Pod jego rządami kadra była wysoko w rankingu FIFA. Sanmartean to najlepszy piłkarz ubiegłego roku. Zanim zdecydowałem się podpisać kontrakt rozmawiałem z Adrianem Mierzejewskim, który występuje w liderującym Al-Nassr. Pozytywną opinię wyraził również mój były trener ze Steauy Laurentiu Reghecampf, który prowadzi
Al-Hilal.
- Czy transfer do Arabii konsultowałeś z selekcjonerem reprezentacji Polski Adamem Nawałką?
- Oczywiście, pierwsze co zrobiłem to zatelefonowałem do trenera i o wszystkim mu powiedziałem. Jednak nie będę zdradzał, jak wyglądała rozmowa ze szkoleniowcem. Niech to pozostanie między nami.
- Decydując się na transfer do Arabii masz świadomość, że zamykasz sobie drogę do reprezentacji Polski, w której stałeś się podstawowym graczem?
- Z kadry można wypaść nawet grając w Bundeslidze czy Serie A. Trafisz na ławkę i o powołaniach do drużyny narodowej możesz zapomnieć. Trener może zrezygnować z każdego zawodnika w dowolnym momencie. Uważam, że nie ma znaczenia, gdzie będę grał: w Rumunii czy Arabii. Tylko od mojej formy będzie zależało, czy selekcjoner powoła mnie na kolejne zgrupowanie. To jest najważniejszy czynnik.
- Jednak Mierzejewski po transferze do Al-Nassr nie był powoływany do kadry...
- Ale przecież kiedyś był już taki przypadek jak mój. Jacek Bąk wyjechał do Kataru na dwa lata, a mimo to był w reprezentacji i pojechał z nią na mistrzostwa świata. W kadrze Rumunii jest pomocnik Mihai Pintilii z Al-Hilal. Występuje w Arabii, a mimo to selekcjoner Anghel Iordanescu z niego nie zrezygnował.
- To kiedy dołączysz do nowego klubu?
- Kontrakt podpisałem na dwa lata, ale obowiązuje dopiero od lata. Jednak mogę przejść tam już teraz. Wszystko zależy od tego, czy Al-Ittihad osiągnie porozumienie z władzami Steauy. Jestem gotowy na przeprowadzkę w każdej chwili. Jeśli zostanę do końca sezonu to będę walczył z całych sił, aby Steaua sięgnęła po kolejny tytuł.
- Kto jeszcze był zainteresowany twoim pozyskaniem?
- Było kilka tematów: m.in. z Anglii, Włoch czy Niemiec. Jednak nigdzie Szukała nie był wyborem numer 1. Zawsze był ktoś przede mną, a ja zajmowałem pozycje od 2 do 4. No, i transfer uzależniony był od wielu czynników. Najkonkretniejszą i najlepszą propozycję dostałem od Al-Ittihad. Podpisałem z tym klubem i jestem zadowolony.
Jakub Wawrzyniak oficjalnie piłkarzem Lechii Gdańsk
- 2014 rok to najlepszy dla ciebie okres w karierze?
- Od dwóch lat nie mogę narzekać. W ubiegłym roku cieszyłem się z kolejnego tytułu mistrza Rumunii, ale nie mogę odżałować, że zabrakło nas w Champions League. Z reprezentacją także przeżyłem piękne chwile, jak historyczne zwycięstwo nad Niemcami. Pokonanie mistrzów świata ma swoją wartość. Cały świat o tym mówił. Będę o tym sukcesie pamiętał do końca życia.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail