W poprzednim sezonie Łukasz Teodorczyk był prawdziwą gwiazdą Anderlechtu. Od samego początku rozgrywek strzelał jak na zawołanie i choć był tylko wypożyczony z Dynama Kijów, to w Brukseli już zacierali ręce na myśl o wykupieniu polskiego napastnika. Ostatecznie popularny "Teo" został królem strzelców belgijskiej Jupiler Pro League, ale ostatnio mocno spoczął na laurach.
Od początku kampanii 2017/2018 nie idzie mu dobrze, o czym najlepiej świadczą statystyki. W tym samym momencie poprzedniego sezonu (23 października) Teodorczyk miał na koncie już jedenaście goli (siedem w lidze, dwa w eliminacjach do Ligi Europy i dwa w fazie grupowej tych rozgrywek)!. Tymczasem teraz zdobył zaledwie trzy bramki i jest cieniem samego siebie sprzed kilkunastu miesięcy.
Przez napastnika Anderlechtu coraz częściej przemawia frustracja i niestety widać to w jego boiskowych poczynaniach. A podczas niedzielnego meczu Anderlechtu z Genk znów odpłynął. Chociaż właściwsze byłoby tu określenie "oszalał". Bo w żaden sposób nie można wytłumaczyć tego, co zrobił w końcówce pierwszej połowy. Podczas jednej z akcji obrońca rywali tak skutecznie zastawił piłkę, że Polak nijak nie mógł do niej dojść. W związku z czym postanowił chamsko skopać przeciwnika! Jego cios nogą trafił zawodnika gości, a wszystko to na oczach sędziego. Za to skandaliczne zachowanie dostał zaledwie żółtą kartkę, a powinien czerwoną. I kilka meczów dyskwalifikacji. To może ostudziłoby gorącą głowę Teodorczyka, który znany jest z tego, że zdarza mu się nie trzymać ciśnienia. Ale tym przeszedł samego siebie... Mecz zakończył się zwycięstwem Genk 1:0.
Teodorczyk... Jakim cudem nie dostal czerwonej to nie wiem. pic.twitter.com/wSn0ZZcsk4
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 22 października 2017
SEKSISTOWSKI skandal w Szwecji. Znani piłkarze atakowali pracowniczki federacji
Tomasz Hajto bezwzględny wobec Arkadiusza Milika: Nie zagra na mundialu
Kolejny konflikt w PSG! Neymar obraził się, bo musiał pójść na trening!