Pechowa interwencja norweskiego obrońcy
Polski szkoleniowiec wygrał z Urawą Red Diamond azjatycką Ligę Mistrzów. Skorża przed spotkaniem z Manchesterem City mówił, że to będzie dla niego i jego piłkarzy wyjątkowe spotkanie. Powtarzał, że wiele dzieli oba kluby, ale jego podopieczni będą próbowali zatrzeć tę różnicę. Trzeba przyznać, że długo wytrzymywali napór mistrza Anglii, który miał dużą przewagę. Jednak pierwszą bramkę japoński zespół stracił dopiero w końcówce pierwszej połowy. Pechowcem okazał się Marius Hoibraten. Norweski obrońca chciał zablokować dośrodkowanie gracza Man City. Jednak zrobił to tak niefortunnie, że na wślizgu zaskoczył własnego bramkarza i strzelił samobójczego gola.
Dwa gole w siedem minut
Pech Urawy trwał także po przerwie. Na początku drugiej połowy Kyle Walker popisał się kapitalnym podaniem do Mateo Kovacevicia. Chorwat poradził sobie z obrońcą, a po chwili mocnym strzałem po raz drugi pokonał japońskiego bramkarza. Nishikawa próbował interweniować, ale był bezradny przy precyzyjnym uderzeniu gwiazdy Manchesteru. Po chwili kolejna akcja City i trzeci gol. Nunes oddał strzał, który golkiper Urawy zdołał wybronić. Jednak do piłki podbiegł Bernardo i posłał piłkę do siatki. Znów pechowcem okazał się Marius Hoibraten, bo futbolówka odbiła się od niego i zmyliła bramkarza Urawy. W japońskim zespole zagrał napastnik Jose Kante, który w Polsce występował w Górniku Zabrze, Wiśle Płock i Legii Warszawa.
Bułka sprawdzi poziom Franka. Starcie reprezentantów Polski w hicie ligi francuskiej