Gole dla Bragi padły w 83. minucie i w doliczonym czasie gry. Trener Arsenalu Arsene Wenger był wściekły, bo liczył, że zespół podniesie się po sobotniej klęsce w derbach Londynu z Tottenhamem (2:3). Nic z tego.
- Braga cały czas zwalniała tempo i to przeszkadzało nam w grze. Później próbowaliśmy atakować, ale zostawiliśmy wolne tyły i zabrakło komunikacji pomiędzy obrońcami - tłumaczy Wenger.
Patrz też: Arsenal Londyn-Tottenham, wynik meczu 2:3. Łukasz Fabiański nie miał szans, puścił 3 bramki
Menedżera Arsenalu najbardziej zdenerwowała sytuacja z 75. minuty, kiedy "Kanonierom" należał się rzut karny po faulu na Carlosie Veli. Arbiter niesłusznie uznał, że Meksykanin symulował.
- Nie wiem, po co jest dodatkowy sędzia za bramką, skoro nie potrafił zauważyć tak oczywistego faulu - kręci głową Wenger.
Ciekawie było również na innych boiskach. W Rzymie Bayern Monachium przegrał 2:3 z Romą, choć do przerwy Niemcy prowadzili 2:0. - Pozwoliliśmy się pokonać w niewiarygodny sposób - narzeka trener Bayernu Luis van Gaal.