"Wyszliście z szatni, gdy minął już kwadrans meczu" - trafnie skomentował mecz Polska - Ukraina słynny niegdyś francuski arbiter Michel Vautrot, który pozytywnie - inaczej niż komentatorzy TVP - ocenił pracę arbitra.
Dziś mecz z San Marino. Szkoda, że w kadrze nie ma Jana Furtoka, zdobywcy jedynego gola w meczu z tym rywalem wiele lat temu (inna sprawa, że strzelił ręką). Mam nadzieję, że dłoń Furtoka nie będzie potrzebna, rozgromimy amatorów, a humory kibiców nieco się poprawią.
Angel Villar prezesuje hiszpańskiemu futbolowi od ćwierć wieku. W Polsce byłby już wywieziony na taczkach wiele razy. My, Polacy, kochamy zmiany dla samych zmian. Dowodem idiotyczna ustawa o sporcie, która ogranicza pracę prezesa związku sportowego do dwóch kadencji. Dlaczego nie dotyczy to posłów i senatorów? Trzeba odróżniać zmiany potrzebne od pozornych.
Siatkarskie i koszykarskie hale pękają w szwach, a na piłkarskich stadionach pustawo. Minęło zauroczenie pięknymi arenami, ludzie oczekują widowiska. Kończą się czasy, gdy zwiezione na stadion dzieci piszczały na widok wyżelowanego piłkarzyka. Zaczynają go porównywać z Messim i Ronaldo, dziadostwa nie kupią.
Fajnie, że zima w tym roku tak się ciągnie... Przyglądanie się popisom polskich narciarzy i łyżwiarzy to uczta dla kibica.
Zostałem "pożytecznym idiotą". Razem z milionami podobnych mi zwolenników polityki węgierskiego premiera. Przedwczoraj był dzień przyjaźni polsko-węgierskiej, więc przypomnę, że pomysły i pieniądze na sport generowane przez Wiktora Orbana są skuteczne. Premier, który kocha własny naród, to dziś postać godna szacunku. Dlatego z radością przyjmuję metryczkę "pożytecznego idioty", a jej autora - pospolitego idiotę pana Maziarskiergo z "Gazety Wyborczej" - kieruję na odwyk. Intelektualny.