Gdy doszło do tragedii, Michał Listkiewicz przebywał na Cyprze. Zaniepokoiło go, że mama nie odbiera telefonu. Postanowił zatem poprosić o pomoc przyjaciela rodziny, który wraz ze swoim synem zjawił się w domu mamy byłego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. W momencie pojawienia się w domu Listkiewicz był połączony telefonicznie z mężczyzną, który postanowił spełnić jego prośbę. W swojej książce były sędzia następująco opisuje tę sytuację:
"Brzęk tłuczonego szkła. Po chwili Tadzio był w środku. Nic nie mówił. Słyszałem tylko, że chodzi po mieszkaniu. I nagle: – O Boże... Morderstwo! O k*****!
Dalej pamiętam tylko strzępki jakichś rozpaczliwych słów. W pamięci zostało jeszcze, jak wrzeszczał do Tomka: – Wyp********!
Wypchnął go, by oszczędzić mojemu synowi wstrząsającego widoku. Bo tam była rzeź. Mama leżała w kałuży krwi. W krwi były nóż, tasak, tłuczek".
ZOBACZ TEŻ: Paulo Sousa bije się w pierś! Selekcjoner Polski szczerze o absencji Lewandowskiego
Jak się okazało, kobietę brutalnie zamordowała para narkomanów. W doprowadzeniu do wyjaśnienia tej zbrodni walnie pomogła ówczesna żona Michała Listkiewicza, Dorota. "Przez dłuższy czas nie mogłem wchodzić do tamtego mieszkania. Wyręczała mnie moja ówczesna żona Dorota. Do końca życia będę jej za to wdzięczny. I jeszcze pomogła policjantom na miejscu zbrodni. Na kolanach przeczesywała pokoje w poszukiwaniu jakiegoś śladu. I pod takim ciężkim tapczanem, który trudno było ruszyć z posad, znalazła notatnik mamy. Starsi ludzie czasem prowadzą dzienniki. Zapisują, co robili lub co mają do zrobienia, tytuł filmu czy godzinę programu telewizyjnego, żeby niczego nie przegapić. Mama wpisała tam datę wizyty tej dziewczyny i jej imię – Aneta. Policjanci przyznali, że znalezisko żony mocno pomogło w śledztwie i przyspieszyło ujęcie sprawców, bo pierwsza grupa dochodzeniowa okazała się nieudolna" - dodał Listkiewicz w swojej książce.