Nie tak miał ułożyć się sam finisz eliminacji w wykonaniu polskiej drużyny. Podopieczni Paulo Sousy przegrali 1:2 po dość kiepskim występie i choć drugą lokatę mieli zagwarantowaną już przed startem tego spotkania, to jednak taki rezultat sprawił, że stracili bardzo istotną rzecz - rozstawienie w marcowych barażach o awans na mistrzostwa świata. Z tego powodu już w pierwszym pojedynku Polacy mogą trafić na takich rywali jak Portugalia czy Włochy.
ZOBACZ TEŻ: Dyrektor TVP Sport zażartował z Legii. Juras nie wytrzymał i ostro zaatakował, zrobiło się gorąco
Selekcjoner Paulo Sousa w rozmowie z "TVP Sport" przyznaje, że mógł pewne sprawy rozwiązać inaczej. - Jeśli chodzi o Roberta, mogłem podjąć inną decyzję po meczu z Andorą. Zdaję sobie sprawę, że to był moment kluczowy dla rozwoju zespołu oraz tych zawodników, którzy mogą zastąpić kluczowych piłkarzy. Bo niedługo tych najważnejszych graczy nie będzie w kadrze - rozpoczął portugalski szkoleniowiec, argumentując decyzję o odstawieniu "Lewego", ale i chociażby Kamila Glika.
I kontynuował: - Zdałem sobie sprawę, że jednak nie i muszę bardziej być skoncentrowany na teraźniejszości niż przyszłości i budowaniu drużyny. Ale taki jestem i odpowiedzialność biorę na siebię - tak jak zawsze to robiłem.
Barażowego rywala w walce o mundial w Katarze polska drużyna narodowa pozna w losowaniu zaplanowanym już na piątek, 26 listopada. Pierwsze spotkanie "Biało-czerwoni" na pewno rozegrają na wyjeździe.