"Super Express": - Zaskoczył cię Franciszek Smuda, powołując do kadry?
Kamil Kosowski: - Zostałem powołany trochę za... późno. Wydawało mi się, że już Stefan Majewski może po mnie sięgnąć, bo grałem dobrze i miałem prawo liczyć, że nowy selekcjoner przypomni sobie o Kosowskim. Niestety, od Majewskiego sygnału nie było, więc zupełnie sobie odpuściłem. Ostatni raz w kadrze grałem dwa lata temu i miałem czas, żeby się odzwyczaić od powołań. Serce mi nie pękało, gdy kolejne mecze chłopaki grały beze mnie. Nie ślęczałem całymi dniami przy Internecie czy telegazecie, żeby zobaczyć, czy dostałem powołanie. Nadzieja mocno przygasła, choć może nie do końca.
- Smuda przywrócił ją błyskawicznie...
- Wybór Smudy na selekcjonera to bardzo dobra decyzja. Ale nie mówię tak dlatego, że mnie powołał. Franz to świetny fachowiec, podobnie jak Kasperczak, który też miał podobno szansę. Obu znam doskonale i wiem, że na żadnym z nich kadra by nie straciła.
- Smuda buduje zespół na EURO 2012, a ty będziesz miał wtedy 35 lat. Dasz radę jeszcze biegać?
- Ja mam dzisiaj na głowie mecz z FC Porto, w weekend ligę cypryjską, potem dwa mecze kadry, a ty mnie pytasz o EURO 2012? Nie mam pojęcia, co wtedy będzie, ale jedno mogę obiecać: powalczę, żeby w kadrze zostać jak najdłużej. Młodszym nie odpuszczę. Mam na koncie równe 50 meczów w reprezentacji. Skoro Smuda daje szansę, to trzeba do tej "pięćdziesiątki" jak najwięcej dorzucić.
- Na pewno bardzo pomógł ci awans do Ligi Mistrzów z APOEL-em. Okazało się, że różnica między Cypryjczykami a gigantami europejskiej piłki nie jest taka duża...
- A jednak jest. Bo piłkarze takich drużyn jak Chelsea potrafią przyjąć piłkę bez zarzutu, a w APOEL-u bywają z tym problemy. Napastnicy wielkich klubów mają pół okazji i strzelają dwie bramki, a u nas bywa odwrotnie. Czyli jednak nie to samo.
- Nie jesteś zbyt surowy? Tak źle wam nie idzie. Jesteście w grupie na trzecim miejscu.
- Mamy punkt, wyprzedzamy Atletico lepszą różnicą bramek. Chelsea i Porto raczej nie dogonimy, ale walczymy o trzecie miejsce, bo dzięki niemu przejdziemy do Ligi Europejskiej.
- Dzisiaj gracie z Porto. Gotowy?
- Tak, po kontuzji nie ma śladu. Portugalczykom łatwo nie będzie, bo my u siebie jesteśmy bezkompromisowi. Na 25 ostatnich meczów przegraliśmy tylko jeden, z Chelsea. Spotkanie z Omonią Nikozja nie zostało dokończone, a pozostałe 23 wygraliśmy. Czyli nie jesteśmy tacy słabi, prawda?
Urodzony 30.08.1977;
50 meczów w reprezentacji Polski - 4 gole;
Grał u czterech selekcjonerów: Jerzego Engela, Zbigniewa Bońka, Pawła Janasa i Leo Beenhakkera;
Kluby: KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Gwarek Zabrze, Górnik Zabrze, Wisła Kraków, Kaiserslautern, Southampton, Chievo Verona, Wisła, Cadiz, APOEL Nikozja.