Polska - Kolumbia 0:2 (0:1)
Bramki: Ivan Angulo 22, Luis Sandoval 92
Żółte kartki: Vera
Polska: Majecki - Szota, Walukiewicz (55. Bednarczyk), Sobociński, Stanilewicz - Slisz, Makowski - Kopacz, Bogusz (67. Zylla), Puchacz (82. Benedyczak) - Steczyk
Kolumbia: Mier - Arroyo, Cuesta, Reyes (90. Teran), Vera - Angulo (78. Carbonero), Balanta, Alvarado, Perea - Hernandez (59. Sandoval), Sinistierra
Los chciał, że niespełna rok po mistrzostwach świata w Rosji, na "młodzieżowym mundialu" reprezentacja Polski również mierzyła się z Kolumbią. Biało-czerwoni kibice mieli jednak nadzieję, że tym razem wynik spotkania będzie zgoła odmienny niż ten przed kilkoma miesiącami. Ale i w piątek ciężko było wskazać Polaków, jako faworytów.
Spotkanie w Łodzi przez długie fragmenty pierwszej połowy nie mogło porywać. Choć kibice dawali z siebie wszystko, to piłkarze prowadzeni przez Jacka Magierę nie dorównywali im do pięt. W grze Polaków było mnóstwo niedokładności, nerwowości i nie widać było pomysłu na przeprowadzenie ofensywnej akcji.
Kolumbia również nie grała wielkiego spotkania, ale czysto piłkarsko wyglądała zdecydowanie lepiej. Biało-czerwonym problem stwarzał przede wszystkim wysoki pressing rywali. I właśnie przez ten element gry gospodarze turnieju popełnili katastrofalny błąd w obronie. W dwudziestej trzeciej minucie pogubił się Sebastian Walukiewicz.
Obrońca Pogoni Szczecin zagrał wprost pod nogi Ivana Angulo. Kolumbijczykowi nie pozostało nic innego, jak popędzić na bramkę. Skrzydłowy wyszedł sam na sam z Radosławem Majeckim i pewnym strzałem pokonał polskiego bramkarza. Biało-czerwoni do końca pierwszej połowy nie stworzyli sobie nawet jednej dogodnej sytuacji, co doskonale oddaje obraz gry.
Druga połowa mogła zacząć się rewelacyjnie dla zespołu z Ameryki Południowej. Kolejny raz ogromny błąd w obronie popełnili podopieczni selekcjonera Magiery. Bartosz Slisz za lekko zagrał do Jana Sobocińskiego. Obrońca ponownie naciskany był przez rywali i stracił piłkę. Na bramkę znów pognał Angulo, ale tym razem Polaków uratował Majecki.
W żaden sposób nie wpłynęło to na biało-czerwonych, którzy w żaden sposób nie potrafili przeciwstawić się rywalom. Gra toczyła się przede wszystkim na połowie gospodarzy turnieju. Dobrą zmianę w zespole Kolumbii dał Luis Sandoval. Napastnik oddał dwa groźne strzał z pola karnego, ale dwukrotnie dobrymi interwencjami popisał się Majecki.
Biało-czerwoni do końca spotkania nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką rywali. Kolumbia miała rywalizację pod pełną kontrolą i potwierdziła to w doliczonym czasie gry. Goście przeprowadzili znakomity kontratak, który ładnym strzałem z bliskiej odległości zwieńczył Sandoval. Pocieszeniem po piątkowym meczu jest to, że chyba gorzej zagrać się nie da. Margines błędu jest już bardzo niewielki.