Zbigniew Boniek rządził polską piłką przez dziewięć lat. Zatem nic dziwnego, że gdy doszło do zmiany na stanowisku szefa PZPN, wszystko odbiło się bardzo szerokim echem. Cezary Kulesza objął już nową posadę i teraz krok po kroku będzie mierzył się z kolejnymi wyzwaniami płynącymi z pracy w takim charakterze. W przeszłości natomiast, jeszcze jako piłkarz, zmierzył się z bardzo przykrą sytuacją, w której jego wybawicielem okazał się... znany trener piłkarski, Janusz Wójcik, który zmarł w 2017 roku.
Zobacz też: Obietnica nowego prezesa PZPN wyszła na jaw! Zdradził ją... Marcin Gortat
W wydanej wraz z dziennikarzem "Super Expressu" swej autobiografii, Janusz Wójcik opowiadał:
"Mam do niego [Kuleszy - red.] wielki sentyment, on do mnie również. Pamięta, że dzięki mnie nie został kaleką. Kiedyś podczas jednego z meczów Jagi rywal tak wje... mu się w nogi, że złamał mu dwie kości – piszczelową i strzałkową. Otwarte złamanie z przemieszczeniami, noga wisiała tylko na skórze. Gdyby ktoś lekko ją ruszył, toby się urwała. Dramat. Zobaczyłem, że obok boiska jest płot z drewnianych sztachet. – Wyrwijcie szybko te dechy! I przynieście mi, raz-raz! – krzyknąłem do piłkarzy. Pobiegli do płotu szybciej niż do prostopadłego podania. Czarek wył z bólu, potem nawet zemdlał. A ja pogoniłem któregoś misia, żeby zapier... do telefonu i zadzwonił po karetkę. Kierowałem całą akcją ratunkową. Założyłem fachowy ucisk, a nogę umieściłem na desce, przymocowując ją gaciami jednego z zawodników. Wkrótce przyjechał ambulans. Poskładali Czarka na tyle udanie, że potem grał jeszcze w piłkę. A teraz może zarządzać klubem, który kocha tak samo jak ja".
W tej samej książce Cezary Kulesza skwitował natomiast następująco:
"Była taka sytuacja. Mieliśmy grę wewnętrzną podczas treningu, no i w jednej z stykowych sytuacji moja noga nie wytrzymała. Straszne złamanie, ogromny ból – trudno sobie nawet wyobrazić, jak wielki. Trener trzymał mi nogę, usztywniał ją, bo pękła na dwie części i te dwie części scalała ze sobą tylko skóra. Niemiłe wspomnienie".