Starcie w Budapeszcie pełne było emocji oraz zwrotów akcji. Gdy wydawało się, że Polska nie zdoła już odrobić strat i poniesie na Węgrzech klęskę, wówczas do gry włączyli się rezerwowi. Krzysztof Piątek oraz Kamil Jóźwiak, bo o nich mowa, tuż po pojawieniu się na murawie z ławki rezerwowych zdobyli dwie bramki i doprowadzili do wyrównania. Następnie kolejny cios zadali rywale, ale bomba Roberta Lewandowskiego z lewej nogi pod poprzeczkę zapewniła Polakom punkt - z jednej strony cenny, z drugiej nieco wypełniony goryczą.
Sousa SKRYTYKOWAŁ konkretnych piłkarzy! Rzucił nazwiskami, nie owijał w bawełnę
Przed pierwszym gwizdkę niemałą sensację wzbudził fakt, że tylko na ławce rezerwowych zasiadł Kamil Glik. Dotychczasowy lider polskiej defensywy ustąpił miejsca Michałowi Helikowi. W drugej odsłonie selekcjoner Paulo Sousa delegował jednak doświadczonego gracza na murawę, co zbiegło się z poprawą postawy polskiego zespołu. Sam Glik po pojedynku z Węgrami zamieścił swój komentarz na Facebooku pisząc bardzo wymownie: "Nie ma miękkej gry, drużyna ma charakter".
Teraz przed Paulo Sousą okazja do przeglądu wojsk przy okazji domowego starcia z Andorą, w którym Polska do zwycięstwa jest po prostu zobligowana. Nieporównywalnie bardziej emocjonująco zapowiada się natomiast wyjazdowy pojedynek z Anglią. Czy tym razem Kamil Glik znajdzie się w podstawowej jedenastce polskiego zespołu? Odpowidź w środowy wieczór przy okazji boju na Wembley.