Islandię zamieszkuję 320 tysięcy ludzi, mniej niż Lublin (341 tys.) czy Bydgoszcz (357 tys.). To najmniejsze państwo w historii, którego reprezentacja zakwalifikowała się na Euro. Dotychczasowych rekordzistów, Słoweńców (Euro 2000), jest ponad 6 razy więcej (2 mln).
Islandia jedzie na Euro do Francji!
- Brak mi słów, żeby opisać, jak bardzo jestem dumny z tego, co udało nam się osiągnąć, ale nie nazywajcie mnie narodowym bohaterem. Bohaterami byli Nelson Mandela czy Martin Luther King. Ja jestem po prostu piłkarskim szkoleniowcem - powtarza skromnie Lars Lagerback (67 l.).
Szwedzki selekcjoner jeszcze raz pokazał, jak wybitnym jest fachowcem, ale tego sukcesu nie byłoby bez piłkarskiej rewolucji, która zaczęła się w Islandii na początku XXI wieku. Za miliony koron wybudowano siedem pełnowymiarowych zadaszonych boisk oraz mnóstwo mniejszych obiektów. Dzięki temu mimo surowego klimatu piłkarze mogą tam trenować przez cały rok. Poza infrastrukturą zainwestowano też w szkolenie trenerskiej kadry i popularyzację futbolu wśród najmłodszych. Efekt? Na Islandii zarejestrowanych jest aż 22 tys. piłkarzy i piłkarek, co stanowi 7 procent populacji (dla porównania w Polsce zarejestrowanych jest 657 tys. czyli 1,7 proc.). Sukcesy odnosi nie tylko kadra seniorów, która była blisko awansu już na mundial w Brazylii (przegrała baraże z Chorwacją). W międzynarodowych rozgrywkach świetnie sobie radzą również reprezentacje juniorskie.
- Islandia to małe państwo, ale to stało się jego atutem. Dzięki temu dużo łatwiej kontrolować cały system szkolenia, a naród zawsze stoi murem za reprezentacją. Ograliśmy Holendrów, Czechów i jestem przekonany, że w następnych latach ten zespół będzie sprawiał kolejne sensacje - mówi trener Lagerback.