"Super Express": - Łączono cię z wieloma klubami, ale najbliżej byłeś Benfiki. Dlaczego nie trafiłeś do Lizbony?
Piotr Parzyszek: - Niby od początku wszystko było załatwione. Później mieli mi już tylko przesłać e-mailem bilety do Lizbony, abym mógł przejść badania medyczne i dopełnić formalności. I tak mnie zwodzili przez cztery tygodnie, a nic nie przychodziło. W końcu powiedzieli, że mogę przyjechać między świętami a Nowym Rokiem, ale ja ten czas zawsze spędzam w Polsce i jasno powiedziałem, że z tego nie zrezygnuję. Więc mieli mnie zaprosić po świętach. Znowu czekałem tydzień i nic, więc powiedziałem grzecznie "dziękuję, proszę już mi nie zawracać głowy". Okazali się niepoważni.
Zobacz również: Wisła Kraków rozgromiona w sparingu, fatalna forma "Białej Gwiazdy"
- Padło na Charlton, 22. klub w tabeli Championship. Czy to jest realny krok do przodu?
- Strzeliłem 16 goli w 20 meczach w drugiej lidze holenderskiej i już chciałem zrobić kolejny krok. Miałem nadzieję na przenosiny do Eredivisie, ale nie było klubu, który byłoby stać na transfer. Czekałem więc na inne opcje. Charlton jest nisko w tabeli, ale nie jest fatalnie. To naprawdę dobry klub, poza tym z wysokimi ambicjami. To nie jeden, a dwa, może nawet trzy kroki do przodu, bo Championship to liga silniejsza nawet od Eredivisie.
- Podpisując kontrakt aż do 2018 roku, pokazałeś, że wierzysz w swoją przyszłość w Charltonie.
- Ja wierzę w nich, a oni we mnie. Ale to też nie jest tak, że oni chcą, abym tam był do końca kontraktu. Zależy im, żebym się rozwijał, więc na pewno nie będą mi robić problemów, gdyby za jakiś czas zgłosił się ktoś silny.
- Byłeś bardzo zdeterminowany, aby odejść z De Graafchap już teraz.
- Tak, bo jakbym teraz podpisał kontrakt na lato, to byłbym głupi. Mógłbym strzelić jeszcze z 15 goli w drugiej lidze i miałbym wtedy lepsze oferty, więc chciałem już zimą być w nowym klubie. A Charlton mnie chciał i ma ambicje w przyszłym sezonie walczyć o awans do Premier League.
- Z twoim przyjściem wiązane są duże nadzieje.
- I to dla mnie jest ważne, bo zależało mi na przejściu do klubu, w którym będę grał, a nie siedział na ławie, czy pętał się po rezerwach. I mam zapewnienie od trenera, że dostanę szansę i będę regularnie grał.
- Z ilu goli w tej rundzie będziesz zadowolony?
-Nie chcę sobie jeszcze stawiać żadnych celów, bo najpierw muszę znaleźć mieszkanie, samochód, zaaklimatyzować się, żeby mieć spokojną głowę. Przed sezonem założyłem sobie, że strzelę przynajmniej 20 goli, więc brakuje czterech. Ale muszę i chcę zdobyć kilka bramek, żeby się pokazać i udowodnić wszystkim w klubie, że nie postawili na złego konia.
Przeczytaj także: Transfery 2014. Dwóch napastników na celowniku Legii Warszawa
- Anglia a Holandia to dwa różne piłkarskie światy. O gole będzie trudniej.
- To ogromny przeskok, ale nie mam na co czekać. gra w Championship pomoże mi później chociażby w Premier League. Dla mnie, jako 20-latka, Anglia to super świat.
- W Anglii poza bramkarzami żaden polski piłkarz poważnie nie zaistniał.
- I bardzo chciałbym być pierwszym Polakiem, który będzie regularnie strzelał gole w Premier League. Lewandowski pewnie kilka lat pogra w Bayernie, więc dzięki temu mam trochę czasu, aby się nie dać nikomu wyprzedzić (śmiech).