Polska - Bośnia. Maciej Rybus: Pokażę na co mnie stać - WYWIAD

2010-12-10 15:02

To nie był udany rok dla Macieja Rybusa (21 l.). Stracił miejsce w składzie Legii Warszawa, wypadł z reprezentacji Polski i musi walczyć o powrót do dawnej formy. Młody pomocnik wierzy jednak, że niedługo będzie decydował o obliczu warszawskiego zespołu i reprezentacji. Dziś chce potwierdzić swoją wartość w meczu towarzyskim z Bośnią i Hercegowiną.

Gwizdek24.pl: - W ubiegłym roku trener Franciszek Smuda mówił, że trzeba cię powoływać bez względu na formę. Szybko jednak zmienił zdanie i przez długie miesiące nie było cię w kadrze. Dlaczego?
Maciej Rybus: - Na pewno trener nie będzie powoływał kogoś, kto jest bez formy. Nie ukrywam, że ten rok nie był dla mnie najlepszy. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale naderwałem mięsień dwugłowy uda. Wierzę, że to było takie jednorazowe wahanie, że ta forma przyjdzie. Ostatnio lepiej się czuję po tej kontuzji. A poza tym ten rok jeszcze się nie skończył i pokażę w nim na co mnie stać.

- Czułeś, że kadra ci ucieka?
- To, że zabrakło mnie dwa razy nie znaczy, że trener Smuda już mnie skreślił. Teraz dostałem szansę i trzeba ją wykorzystać. Nie robiłem tragedii, nie załamywałem się i nie obrażałem.

Przeczytaj koniecznie: Polska - Bośnia. Franciszek Smuda ogłosił skład

- A może problemem było to, że za wcześnie uwierzyłeś, że już jesteś gwiazdą?
- Nie. Zawsze jest tak, że jak młody zawodnik wchodzi do zespołu, to gra z polotem i dobrze mu idzie. W końcu jednak przychodzi słabszy okres, po którym trzeba się podnieść. Potem wszystko wraca na właściwe tory. I tak będzie ze mną.

- Dobrze ci zrobiła ta przerwa od kadry?
- Może i tak... Nie obrażam się na trenera, że dwa razy mnie nie było w kadrze. Widzę, że trener na mnie stawia konsekwentnie. Ale to powołanie mnie ucieszyło i zaskoczyło. Czy na wyrost? To niech już inni to ocenią.

Patrz też: Materazzi spotkał się z Zidanem. Zgoda nadeszła po latach!

- Masz coś do udowodnienia trenerowi Smudzie?
- Chcę pokazać, że zasługuję, aby być w reprezentacji. To, że gramy mecz w grudniu, już po lidze, nie ma znaczenia. To dobry moment, aby pokazać się trenerowi. Poza tym Bośniacy wystąpią w krajowym składzie, więc jest to dobra okazja, aby sprawdzić, która z lig, polska czy bośniacka ma większy potencjał.

- Dla ciebie była to słaba runda, ale wyniki Legii również nie imponowały. Czego wam jeszcze brakuje?
- Patrząc na wyniki trzeba się cieszyć, że zakończyliśmy rundę na trzecim miejscu. To sukces, bo przecież na początku byliśmy bliżej strefy spadkowej niż miejsca w czołówce. Na szczęście pozbieraliśmy się i w odpowiednim momencie wybrnęliśmy z kłopotów. Człapaliśmy i doczłapaliśmy się na czołowe miejsce.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze