Meksyk - czy jest się czego bać?
Czasy, gdy polscy kibice z zazdrością mogli spoglądać na piłkarzy z Ameryki, minął. Dzisiejsza kadra El Tri to zespół bez wielkich gwiazd. W bramce pewniakiem pozostaje Guilhermo Ochoa. Bohater mistrzostw świata sprzed czterech lat, prawdziwy mistrz gry na linii bramkowej. Szybki, obdarzony wręcz kocią koordynacją, miewa mecze wielkie. Na Starym Kontynencie jednak niedoceniony, bo od ziemi odrósł o jakieś 10 centymetrów za mało. Ma ledwie 185 centymetrów wzrostu.
Siłą Meksyku jest linia ataku. Carlos Vela, Javier Hernandez, Giovani dos Santos - kilka lat temu trio to miało zawojować Europę. Vela przebojem wdarł się do składu Arsenalu, Chicharito dziurawił bramki rywali Manchestetu United, a o dos Santosie wspominało się, jako o następcy Ronaldinho w Barcelonie. I tylko ten ostatni fakt pokazuje, jak dawno to było i jak niewiele z tej wielkości zostało. W obwodzie pozostaje natomiast prawdziwy specjalista od meczów finałowych, Oribe Peralta.
Fundamenty drużyny nie zmieniły się zresztą od lat. W linii środkowej wciąż szefem jest Andres Guardado, lat 31. W defensywie natomiast dalej występuje Rafael Marquez, była gwiazda Barcelony, lat 38, triumfator Pucharu Konfederacji... 1999. Podczas turnieju w Rosji weźmie udział w piątym już mundialu w karierze. Weźmie, o ile nie pójdzie wcześniej siedzieć. Jakiś czas temu jego nazwisko pojawiło się bowiem w komunikatach policji. Poszło o podejrzenie handlu... narkotykami.
Meksyk - dobrze już było
El Tri od 1994 roku nieprzerwanie startują w turniejach o mistrzostwo świata. Ba! Od 1994 roku nie zdarzyło się też, żeby piłkarze ze strefy CONCACAF odpadli już w fazie grupowej. Ich przygoda z turniejem w ostatnich sześciu turniejach kończyła się jednak za każdym razem w 1/8 finału.
Hugo Sanchez, Jorge Campos, Javier Hernandez, Cuauhtemoc Blanco, Jared Borgetti, Rafael Marquez. Przez lata w kadrze El Tri występowali piłkarze, których znał cały piłkarski świat. Kolorowe bluzy kurduplowatego Camposa (bramkarz, ledwie 170 centymetrów wzrostu), szalony drybling Blanco czy unoszący się kilka metrów na ziemią Sanchez oraz Borgetti - to były nazwiska wzbudzające respekt rywali.
Zabrakło tylko sukcesów. Zawsze czegoś brakowało. To błąd popełniał sędzia (porażka z Argentyną w 2010 roku), to znowu cudownym uderzeniem popisywał się Maxi Rodriguez (rok 2006), a gdy wszystko układało się zgodnie z planem, zdarzała się porażka niewytłumaczalna. Taka jak w 2002 roku, gdy El Tri odpadli z turnieju o MŚ po spotkaniu z zespołem USA. Zespołem, którego w latach wcześniejszych regularnie lali na wszystkich frontach.
Pozostał triumf w Pucharze Konfederacji w 1999 roku. Triumf, po którym sporo fachowców widziało w piłkarzach z Meksyku następnych mistrzów świata.
Meksyk - czego się spodziewać?
Polaków czeka w poniedziałek ciężkie zadanie. Meksykanie w piątek zremisowali z Belgią 3:3. Zaprezentowali futbol odważny, ofensywny i pełny technicznych fajerwerków. Ekipę Adama Nawałki czeka wyzwanie trudniejsze niż w starciu z Urugwajem.