Dla 61-letniego dziś pomocnika był to już drugi turniej mistrzowski: cztery lata wcześniej z Hiszpanii przywiózł srebro. Z tego tytułu śmiało wpisać go można w poczet wielkich polskich gwiazd mundialowych zmagań, a jego wspomnienia z obu imprez są równie bogate, jak choćby opowieści Grzegorza Laty, wspominającego w rozmowie z „Super Expressem” m.in. zmagania w RFN w roku 1974. Z Meksyku Waldemar Matysik przywiózł jednak nie tylko barwne historie, ale także bardzo konkretną pamiątkę.
Waldemar Matysik przywiózł sobie piękną pamiątkę z Meksyku
- Portugalską koszulkę z numerem 7! - mówi z dumą nasz rozmówca, prezentując swoje trofeum (patrz zdjęcie poniżej). - Wymieniłem się nią z rywalem, kompletnie załamanym po porażce z nami – dodaje. Ową „siódemkę” w meczu z Polakami nosił Jaime Pacheco, piłkarz m.in. Sportingu Lizbona i FC Porto, a potem trener, który Boavistę Porto doprowadził do jedynego historii klubu tytułu mistrzowskiego! Spotkanie z Biało-Czerwonymi – w którym w środku boiska stoczył niejeden bój z Matysikiem – okazało się brzemienne w skutkach dla Pacheco i jego rodaków.
- Portugalczycy mieli głowy nisko spuszczone. Dla nich porażka z nami była szokiem. Mieli pewność, że razem z Anglikami wyjdą z grupy, a pojechali do domu jako pierwsi – wspomina atmosferę tamtego turnieju Waldemar Matysik. Dzięki wygranej 1:0 (oraz wcześniejszemu remisowi 0:0 z Marokiem), Polacy awansowali do 1/8 finału, gdzie jednak przegrali 0:4 z Brazylią. Odpadnięcie w tej fazie turnieju zostało wtedy przez polskich kibiców przyjęte z rozczarowaniem.
Tymczasem od tamtej pory – mimo udziału w trzech mundialach (2002, 2006, 2018) – naszym piłkarzom nigdy nie udało się wyjść z grupy. – Życzę chłopakom, by wreszcie przełamali tę passę. Mam nadzieję, że powtórzą przynajmniej nasz wynik – mówi Waldemar Matysik, który dziś mieszka w Niemczech i pracuje jako fizjoterapeuta.