Wojciech Szczęsny w rozmowie z kanałem "Foot Truck" powiedział o wyjątkowo przerażającym momencie. Przypomnijmy, że w tym sezonie bramkarz reprezentacji Polski opuścił mecz "Starej Damy" ze Sportingiem Lizbona przez problemy z sercem. Teraz bramkarz zdradził jak zdarzenie wyglądało z jego perpektywy i użył wyjątkowo mocnych słów, przyznając, że "myślał, że umiera". Tak mocnego wyznania nie mogliśmy się spodziewać.
Wojciech Szczęsny szczerze o swoich problemach. "Myślałem, że umieram"
Jak przyznał Szczęsny, powodem jego złego samopoczucia był stan ataku paniki. Jak przyznał, było to wyjątkowo porażające doświadczenie.
_ Był rzut rożny ze dwie minuty wcześniej, kiedy ja jeszcze nie miałem ataku paniki. Ja powiedziałem Arkowi Milikowi: "Zawołaj mi doktora, bo jest mi coś z sercem". Arek się na mnie spojrzał i oni w tym momencie wykonali rzut rożny. Trochę za późno (...) Potem minęły ze trzy, cztery minuty i piłka znowu wyszła na rzut rożny i ja już wtedy miałem zupełnie biało przed oczami. Chyba Locatelliemu powiedziałem, że potrzebuję doktora, on potem powiedział, że spojrzał na mnie i widział, że mam łzy w oczach. Już nawet nie pytał, tylko jak go zawołałem, to zobaczył i od razu zawołał doktora, bo tu jest źle (...) W najprostszy sposób mogę to opisać, że myślałem, że umieram na boisku, jakby tak czułem. Poczułem bardzo mocne bicie serca. Nie szybkie, nie czułem jakiejś arytmii, ale czułem bardzo mocne bicie. To trwało parę minut. Czułem jakby serce miało mi za chwilę wyjść przez klatkę piersiową - przyznał Szczęsny.