Maciej Karczyński - prezes STATSCORE Futsal Ekstraklasy

i

Autor: FB / Maciej Karczyński Maciej Karczyński - prezes STATSCORE Futsal Ekstraklasy

Prezes STATSCORE Futsal Ekstraklasy ocenia szanse Polaków na Euro. Mówi o grze o medale! [TYLKO U NAS]

2022-01-20 10:12

Maciej Karczyński (50 l.) na co dzień pełni funkcję zarówno prezesa STATSCORE Futsal Ekstraklasy, jak i występującego w niej zespołu AZS UW Darkomp Wilanów. W rozmowie z „Super Expressem” Karczyński opowiedział o dynamicznym rozwoju futsalu w Polsce, a także o szansach naszej reprezentacji na udany występ podczas trwających właśnie mistrzostw Europy. – Możemy stać się „czarnym koniem” turnieju – zapowiada odważnie.

„Super Express”: - Na co dzień pełni pan nie tylko rolę prezesa STATSCORE Futsal Ekstraklasy, ale jest pan także trenerem jednej z drużyn w niej występujących (AZS UW Darkomp Wilanów – red.). Można chyba zatem powiedzieć, że jest pan dość zapracowanym człowiekiem?

Maciej Karczyński: - Zgadza się. Do tego wykonuję szereg innych rzeczy, np. udział w programie Magazyn Kryminalny 997 w TVP, więc tak – zdecydowanie jestem zapracowany (uśmiech). Sport przede wszystkim jest jednak dla mnie pasją i traktuję to bardziej jak część swojego życia niż pracę.

- Czuje się pan bardziej prezesem czy szkoleniowcem?

- Ciężko mi ocenić, obecny świat ewoluuje bowiem w ten sposób, że ludzie często pełnią więcej niż jedną funkcję, a one gdzieś tam się zwykle przenikają, uzupełniają. W sporcie czy w polityce są znane takie przypadki. Myślę, że uważam, że przynosi to również wiele korzyści. Mam bogate doświadczenie w zarządzaniu klubami, dwa wprowadziłem do ekstraklasy (Pogoń’04 Szczecin i AZS UW Darkomp Wilanów). Do tego znam też specyfikę szatni i sprawnie się w niej poruszam. Wracając do pytania, łączenie tych dwóch funkcji niesie ze sobą wiele pozytywów i – choć negatywne aspekty na pewno też są gdzieś tam obecne – w tej chwili póki co zdecydowanie jestem przede wszystkim prezesem.

- Futsal w ostatnich latach zyskuje w naszym kraju coraz większą popularność. Czy pana zdaniem ciągły rozwój rodzimej ligi ma na to duży wpływ?

- Przyznam szczerze, że nie lubię oceniać swojej pracy, wolę aby robili to inni. W tym przypadku posłużę się jednak faktami. Kiedy pięć lat temu przychodziłem do tej spółki, była ona odbudowywana po błędnej decyzji wyboru na początku prezesa. Głównym celem postawionym przede mną było „wyprostowanie” tego, stworzenie biznesowego modelu. Po upływie tych pięciu lat spółka jest finansowo odbudowana, posiada – niewielki, ale jednak – zysk. Ma sponsora tytularnego, posiada oficjalnego partnera w postaci firmy bukmacherskiej (STS – red.), dodatkowo współpracujemy z taką firmą jak Decathlon, zawodnicy mają do dyspozycji piłki Selecta, a więc najlepszego producenta piłek do futsalu. Udało nam się od podstaw stworzyć strukturę social-mediową, STATSCORE Futsal Ekstraklasa jest obecna we wszystkich ważniejszych mediach w kraju, z „Super Expressem”, RMF FM czy Canal+ Sport na czele. Sprzedaliśmy prawa do transmisji do WP Pilot, czyli spółka pierwszy raz w historii została z monetyzowana.  Ale ten rozwój nie dotyczy tylko najwyższej klasy rozgrywkowej. Pięć lat temu w Warszawie istniała jedynie drużyna AZS UW. Dziś w ekstraklasie mamy już dwóch przedstawicieli stolicy, kilku kolejnych występuje na niższych szczeblach, udało nam się także utworzyć regionalną ligę mazowiecką. Takie są fakty, a ich ocenę pozostawiam już innym.

- Dynamiczny rozwój rodzimej ligi oznacza coraz mocniejszą reprezentację?

- Dana dyscyplina sportu zawsze broni się wynikami osiąganymi na arenie międzynarodowej – czy to przez reprezentację, czy kluby grające w europejskich pucharach. Jeśli nasi przedstawiciele dochodzą do decydujących faz, zdobywają medale i trofea – oznacza to rozwój i popularyzację tej dyscypliny. Wszyscy pamiętamy chociażby Zbigniewa Bródkę i łyżwiarstwo szybkie czy legendarną już „Małyszomanię”. W kontekście futsalu tego spektakularnego wyniku jeszcze nie osiągnęliśmy, co przekłada się na wciąż na zbyt małą popularność. Reprezentacja Polski także poczyniła jednak duże postępy, czego efektem jest drugi z rzędu awans na mistrzostwa Europy. A trzeba w tym miejscu nadmienić, że – poza jednym zawodnikiem – wszyscy reprezentanci grają na co dzień w STATSCORE Futsal Ekstraklasie. Choć powinniśmy szanować dotychczasowe rezultaty to jestem pewien, że ciągły rozwój ligi – a co za tym idzie także reprezentacji – sprawi, że kadra będzie osiągać coraz lepsze wyniki.

Sonda
Jaki wynik osiągną Polacy na UEFA Futsal Euro?

- Skoro jesteśmy już przy reprezentacji – już w piątek nasi futsaliści rozpoczną zmagania na Euro. Jak duży potencjał pana zdaniem drzemie w tym zespole? Możemy realnie myśleć o czołowych lokatach?

- Zdecydowanie tak! Jako trener uważam, że wszystko zaczyna się i kończy w szatni. Wszystko zależy od nastawienia naszych zawodników. W czym oni są gorsi od Portugalczyków czy Hiszpanów? Niczym, co nawet udowodnili remisując niedawno w bezpośrednich meczach. Oczywiście, ogólny poziom futsalu w tych krajach jest wyższy niż w Polsce, ale na przestrzeni jednego meczu nie ma to najmniejszego znaczenia. Jeśli nasi futsaliści wyjdą z żądzą zwycięstwa i przekonaniem, że mogą to zrobić – naprawdę jest to realne. Polska jako naród wielokrotnie udowadniała w przeszłości, że potrafi walczyć. Jesteśmy dumnym narodem i nie mam wątpliwości, że tym razem będzie podobnie. Nasi reprezentanci mogą okazać się słabsi na parkiecie – to naturalna część sportu – ale na pewno nie przegrają żadnego meczu w szatni.

- Uważa pan zatem, że możemy być „czarnym koniem” tego turnieju?

- Wierzę, że może tak być. Kluczowy na pewno będzie pierwszy mecz przeciwko Chorwacji. Rywal z pewnością będzie zdeterminowany, zagra na ogromnej ambicji, będzie „gryzł parkiet”. Jeśli nasza reprezentacja również zaprezentuje te same walory, możemy liczyć na pozytywny rezultat. Poziomem bardzo mocno zbliżyliśmy się już do chorwackiego futsalu, mamy kilka indywidualności, jak choćby Sebastian Leszczak. Podsumowując, wszystko sprowadza się do tego czy będziemy zespołem. Jeśli będziemy mieli w głowach chęć odniesienia zwycięstwa, a nasi futsaliści swoją ambicję pokażą na parkiecie – jestem spokojny o dobry rezultat.

- Czy jest jakiś zawodnik, którego widziałby pan w kadrze na Euro, a który nie otrzymał powołania?

- Nie, w pełni ufam selekcjonerowi Błażejowi Korczyńskiemu. Jego rolą nie jest wyselekcjonowanie zawodników o najwyższych umiejętnościach, a zbudowanie najmocniejszej drużyny, która będzie stanowiła jedność i w której zawodnicy pójdą za sobą „w ogień”. Tak jest choćby w AZS-ie UW Wilanów, którego jestem trenerem. Mamy zespół o nieco niższych umiejętnościach, ale najpierw awansowaliśmy, następnie utrzymaliśmy się, a teraz zajmujemy miejsce w górnej połowie tabeli – przede wszystkim dlatego, że mamy fantastyczną szatnię i bardzo zgrany zespół. Wracając do reprezentacji, z pewnością można byłoby wymienić nazwiska kilku zawodników, którzy mogliby pojechać na turniej. Za wszystko bierze jednak odpowiedzialność trener, on wie najlepiej, którzy zawodnicy pójdą za nim. Zawodnicy wraz z trenerem muszą ciągnąć ten wózek w jednym kierunku, inaczej nie ma to sensu.

- Polacy zmagania na Euro rozpoczną od starcia z Chorwacją, w którym nie będziemy faworytem. Co może być naszym głównym atutem w tym spotkaniu?

- Polskość, po prostu. Jak powiedziałem wcześniej, jesteśmy dumnym i walecznym narodem, a w piątek będziemy musieli pokazać to na parkiecie. Moje jedyne obawy związane są z ogromnym stresem, który może towarzyszyć naszym zawodnikom. To nie są bowiem chłopcy, którzy na co dzień mają styczność z mediami i telewizją, a presja jest teraz duża. To wszystko sprawia, że oni mogą tego w pewnym momencie nie udźwignąć. Od tego jest jednak selekcjoner i sztab szkoleniowy, aby sobie z tym poradzić. Jeśli Polacy wyjdą na parkiet z czystymi głowami, w pełni skoncentrowani na czekającym ich meczu to powinno być dobrze. Z atutów czysto futsalowych – na pewno stałe fragmenty gry oraz ułożenie taktyczne w grze defensywnej. Trener Korczyński to na pewno dobrze przygotował. Nie będę zdradzał szczegółów, ale spodziewam się jak zagrają biało-czerwoni i oby ich występ przyniósł nam taki wynik jak w decydującym meczu eliminacyjnym przeciwko Czechom, wygranym 8:5.

- Zgarniemy trzy punkty i zaczniemy Euro od zwycięstwa?

- Taką mam nadzieję, choć na wielkich turniejach trzeba szanować każdy zdobyty punkt. Zwycięstwo jest jak najbardziej w naszym zasięgu, przegrana natomiast mocno utrudniłaby nam zrealizowanie celu, którym jest wyjście z grupy. Takiego scenariusza nie biorę jednak pod uwagę (uśmiech). Jestem optymistą i uważam, że zwyciężymy!

Rozmawiał Paweł Staniszewski

Najnowsze