Radosław Majewski

i

Autor: Eastnews Radosław Majewski

Radosław Majewski: Słowo kibica jest ważniejsze od piłkarza [WYWIAD]

2014-06-01 12:53

Wszystko zaczęło się od niewinnego wpisu na portalu społecznościowym. Pomylili się dziennikarze, którzy zwietrzyli szansę na dużego newsa. Niektórzy kibice Nottingham Forest zaczęli niepotrzebnie opłakiwać stratę swojego ulubieńca. Z kolei fani z Polski, błędnie wytypowali jego nowy zespół. O tym, jakie efekty może wywołąć jeden wpis, opowiedział w rozmowie z Gwizdek24.pl Radosław Majewski.

Gwizdek24.pl: - Twój post na Facebooku ("It’s time to say goodbye England..."Polandia" here i come") spowodował duże poruszenie. Zabawiłeś się słowem niczym rasowy dziennikarz. Wielu z nich wpadło w tej sytuacji jak śliwka w kompot.

Radosław Majewski: - Faktycznie miałem sporo telefonów i pytań o swoją przyszłość w Polsce (śmiech). Pewne osoby jeszcze podkręciły ten temat, twierdząc, że jestem już po słowie z pewnym zespołem z Ekstraklasy. Mój wpis był dwuznaczny. Mógł nawiązywać do futbolu, ale nie musiał. Mam wielu fanów na swoim profilu. Bardzo szybko dopisali swoje teorie. Przez kilka dni nie zaglądałem na Facebooka. Bardzo się zaskoczyłem, kiedy zalogowałem się po dłuższej przerwie. Wyjaśniłem później całą sytuację. Chodziło tylko o krótkie wakacje w Polsce. Odpowiedziałem kibicom, że ich pomysłowość nie ma granic. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Zobacz: Łukasz Fabiański znalazł nowy klub. Polak podpisał już kontrakt [WIDEO]

- Przytrafiło ci się wcześniej coś podobnego?

- Pamiętam inną, podobnie zabawną sytuacje. To było przed przedłużeniem mojej umowy z Nottingham. Napisałem wówczas "should i stay or should i go". W tym przypadku chodziło akurat o wyjście do kina (śmiech). Ubrałem to dobrze w słowa i kibice mieli wiele do myślenia. Tak jak mówisz, to jest zabawa słowem.

- Tego właśnie oczekuje się od dziennikarza, a jak widać, przychodzi ci to z lekkością. Może w takim razie zmienisz zawód?

- Nie myślę o dziennikarstwie. To nie ten czas. Wielu piłkarzy się tym zajmuję. Może coś się w przyszłości ruszy w tym temacie. Czas pokaże (śmiech). To już nie pierwszy raz kiedy zrobiłem wokół siebie zamieszanie. Tak naprawdę to nikt nie poprosił mnie bezpośrednio o wytłumaczenie całej sytuacji. Pojawiło się mnóstwo domysłów, zwłaszcza ze strony kibiców. W typ przypadku, zdecydowanie pośpieszyli się ze swoimi informacjami.

- Wiele osób wzięło cię potem za wielkiego dowcipnisia. Rozumiem, że nie wywołałeś celowo tej burzy?

- Ależ skąd. Nie napisałem nic wielkiego. Może to "good bye" mogło kogoś zmylić. Na pewno nie chciałem nikogo wywieźć w pole. Nie było tam żadnej konkretnej informacji mówiącej o moim transferze. To jeszcze nie ten czas. Jeżeli coś będzie na rzeczy, to dam ci znać.

- Niby taka drobna sprawa, a wielu kibiców Nottingham zaczęło już opłakiwać swojego ulubieńca.

- Za bardzo się pośpieszyli w tej sytuacji. Cóż, na tej zasadzie działają fani. Spodziewałem się jakiegoś zainteresowania, ale nie do tego stopnia. Dzisiejszy świat jest tak ustawiony, że słowo kibica znaczy więcej od tego co powie piłkarz. Chcesz poznać przepis na zabawną mieszankę? Wpis na portalu społecznościowym i komentarze kibiców. W Prima Aprilis nikt by się nie nabrał (śmiech).

Zobacz także: Najdłużej pracujący menedżer w Premier League przedłużył umowę

- W Nottingham płacz, a z kolei w Polsce burza mózgów. Gdzie będzie grał "Maja"? Legia Warszawa? A może Lechia Gdańsk? Takie były najczęstsze typy.

- Nie mogę zrozumieć skąd w ogóle wzięły się takie pomysły. Zdementuje to jeszcze raz - temat transferu do Polski, póki co w ogóle nie istnieje. Kiedyś może jeszcze przyjdzie na to czas. Pozostanę w obecnym klubie, dopóki będą mną zainteresowani. Musisz być tam gdzie cię chcą. Na razie jestem na wakacjach u rodziny.

- Ok, w takim razie jaki jest twój plan na najbliższą przyszłość? Szybkie ładowanie akumulatorów w Polsce i kolejna próba awansu do Premier Leauge?

- Na dzień dzisiejszy wygląda to dokładnie tak jak powiedziałeś. Od pewnego czasu odpoczywam w gronie najbliższych. Zacząłem już indywidualne treningi. To nie jest tak, że w trakcie urlopu leżę do góry kołami (śmiech). Później okres przygotowawczy i kolejna próba awansu do Premier Leauge.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze