„Super Express”: - Przed dwoma laty we Francji doszliście do ćwierćfinału. Teraz jesteście lepszym zespołem?
Robert Lewandowski: - W pewnym stopniu na pewno jesteśmy lepszym zespołem. Ciężko jednak porównywać mistrzostwa Europy do mundialu. Przeciwnicy przecież są zupełnie inni, a z grup awansują po dwa zespoły, a nie trzy. To pokazuje, że nie ma miejsca na błędy. Ważne będzie jak się wystartuje na mundialu i jaką formę prezentuje się na początku. Wielokrotnie faworyci grup, okazywało się, że nie byli dobrze przygotowani i awansowali do kolejnej fazy. Chyba dla wszystkich jest jasne, że nie jesteśmy faworytami naszej grupy. Liczę, że będziemy turniejową drużyną.
- Jako kapitan wspierałeś zawodników odstrzelonych przez selekcjonera Nawałkę?
- Dało się wyczuć atmosferę, że był to dzień pewnych decyzji. Dla niektórych na pewno ciężkich decyzji. Rozmawiałem z chłopakami, którzy nie polecą na mundial. Za chwilę możemy spotkać się ponownie i oni mogą być ważnymi postaciami w reprezentacji. Zdajemy sobie sprawę, że takie decyzje musiały zapaść. Musimy wrócić do tego, co dla nas najważniejsze
- Czuć głód sukcesu w tej reprezentacji?
- Dla każdego z nas mundial jest czymś pierwszym, czymś czego nie przeżyliśmy. Jest ten głód zwycięstwa. Doszliśmy do ćwierćfinału mistrzostw Europy, ale teraz mamy zupełnie inne cele i ambicje. Będziemy robić wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. W tym roku ten balonik nie jest tak pompowany jak wcześniejszych latach. Może po wylosowaniu grup była wielka euforia, ale potem okazało się, że świadomość kibiców jest dużo większa.
- Kto jest faworytem naszej grupy?
- Kolumbia. Wystarczy przeanalizować w jakich klubach grają piłkarze tej reprezentacji.
- A gdzie widzisz przewagę reprezentacji Polski nad Senegalem, Kolumbią i Japonią?
- Jesteśmy drużyną. Jeśli będziemy dobrze wykonywali swoje założenia, jeśli będziemy dobrze czuli się fizycznie, będziemy zgraną ekipą, to widzę nasze szanse.
- Czy realny jest tytuł króla strzelców dla ciebie?
- Jeśli będę miał sporo sytuacji, to szansa jest. A jeśli będę miał ich tyle, co we Francji, to będzie ciężko z trzech sytuacji strzelić pięć czy sześć bramek.
- Ćwierćfinał z pięcioma twoimi golami po drodze, czy półfinał bez gola?
- Półfinał bez mojego gola. Albo nie! Finał bez mojego gola (śmiech).
- Podczas poniedziałkowego treningu kontuzji barku doznał Kamil Glik. Dla kadry to fatalna wiadomość...
- Jeśli Kamil nie będzie mógł zagrać na mundialu, to będzie wielka strata. To podpora naszej defensywy. Jest kluczową postacią przy stałych fragmentach gry. Z drugiej strony nie możemy myśleć, że nie damy rady. Musimy pozytywnie myśleć i być nastawionym, że do składu wskoczy ktoś inny. Musimy tak zrobić, aby strata Kamila nie była widoczna.
- Na Euro 2016 panowała powszechna opinia, że Polska jest najbardziej przewidywalnym zespołem. A jak jest teraz?
- Od tego czasu minęły dwa lata i mogło się dużo zmienić. Nie bałbym się zmian i podejmowania prób. Czasami decyzje o pozostaniu przy starych rozwiązaniach blokują rozwój. Kto nie próbuje ten nie ma. Wydaje mi się, że jeśli wyjdziemy w nowym systemie lub z nowymi zawodnikami, to nie oznacza, że będzie gorzej. Wręcz przeciwnie. To, że coś funkcjonowało kiedyś dobrze, nie oznacza, że zawsze będzie tak funkcjonować. Coś, co dobrze funkcjonuje, musi się kiedyś skończyć.
- To może być ostatni mundial w twojej karierze?
- Nie podchodzę do tego mundialu jakby miał być moim ostatnim. Za cztery lata będzie kolejny. Oczywiście to dużo czasu. Teraz nie wyznaczam sobie żadnego celu. Pamiętam jak byłem kryty i pilnowany przez rywali na mistrzostwach Europy. Dlatego wolę, abyśmy przed turniejem w Rosji przećwiczyli schematy, kiedy przy mnie będzie dwóch zawodników. W ten sposób stworzy się szansa dla kogoś innego. We Francji miałem maksymalnie trzy sytuacje bramkowe, z których jedną wykorzystałem. W Rosji też będę miał mało okazji. To jest pole do poprawy.
- Który z piłkarzy najbardziej rozwinął się od mistrzostw Europy?
- W Arłamowie na treningach największe wrażenie zrobił na mnie Jan Bednarek. W Southampton zaczął grać dopiero w końcówce sezonu i widać jak się rozwinął. Fajnie, że jest na horyzoncie ktoś, kto zaczyna pukać do kadry i może do niej szybko wejść. Z oceną pozostałych trzeba poczekać do mundialu.
- W Rosji pojawi się dreszczyk emocji?
- Na pewno pewien stres się pojawi. Zdaję sobie sprawę z oczekiwań. Na pewno jest też presja, ale ja nie nakładam jej dodatkowo na siebie. Trzeba się nastawić, że to będzie ciężki mundial. To przecież największy turniej sportowy na świecie.
- Jak oceniasz działanie ćwiczonego przez was systemu 3-5-2?
- Jeśli chodzi o defensywę, to na przykład w meczu z Koreą bardzo dobrze to wyglądało. Jednak w ofensywie ta siła rażenia jest zbyt mała. Przy bramce, którą strzeliłem, byłem sam przeciwko trzem. Pod tym względem musimy jeszcze nad tym pracować. Im więcej będzie zawodników w ofensywie, tym większa szansa na bramki.
- To znaczy, że w Arłamowie stawiacie na ofensywę?
- Tak. Teraz jest czas, żeby szukać ofensywnych rozegrań i działań. Defensywę ćwiczymy już od jakiegoś czasu, ale nie możemy zapominać o ofensywie. Mamy dużo czasu żeby to jeszcze przećwiczyć. Nie chodzi o to, żeby uczyć się czegoś nowego, ale zakodować te schematy, które mamy wykonywać.
- Ta drużyna będzie taka jak na Euro 2016, kiedy mało strzelaliście i mało traciliście, czy jak podczas eliminacji mundialu, kiedy dużo strzelaliście, ale też i traciliście.
- Ja zawsze wolę grać ofensywnie, niż bezpiecznie. Mamy siłę rażenia w ofensywie i trzeba ją wykorzystywać.
- Kiedy zaczęła się praca nad tym, żeby inni zawodnicy również zaczęli robić ci przestrzeń na boisku?
- Każdy ruch bez piłki powoduje szansę dla innego zawodnika. Czasem ten, który nie ma piłki jest ważniejszy od tego, który piłkę ma. Jeśli ruch bez piłki będzie funkcjonował, to wtedy jest szansa na szybsze przedostanie się pod pole karne przeciwnika i oddanie strzału.
- Czy dowiedzieliście się od Szymona Marciniaka czegoś nowego o VAR?
- W Rosji wszystko będzie zależało od tego, jak sędziowie sobie z nim poradzą. Nie wszyscy sędziowie chyba obsługiwali VAR. Dla piłkarzy nie ma to jednak żadnego znaczenia. W naszej drużynie nie ma z tym problemu, bo każdy do tej pory grał z VAR albo widział, jak działa. Czegoś się na tym spotkaniu dowiedzieliśmy, ale niczego takiego, co spowoduje, że strzelimy trzy bramki.
- Jakie masz teraz ambicje?
- Dla mnie najbliższa przyszłość to mundial. Mam już na tyle doświadczenia, że wiem, że będą pojawiały się spekulacje transferowe przy każdym okienku. Nauczyłem się radzić sobie z tym. To powoduje, że człowiek jest jeszcze bardziej skoncentrowany. Dla mnie ważna jest reprezentacja. Rozegrałem mniej minut w tym sezonie. Z tego powodu mój organizm nie będzie tak wyczerpany, jak podczas mistrzostw Europy.
- Czy jesteś wychowany w kulcie mundialu? Czy zdajesz sobie sprawę, że historia polskiej piłki jest pisana właśnie mundialami?
- W tamtych czasach rozgrywki klubowe nie były tak ważne, jak teraz. Jeśli przypomnimy sobie te mundiale do 1990 roku, to były największe imprezy. Potem pojawiły się imprezy komercyjne jak Liga Mistrzów, które zaczęły przyciągać kibiców. Ale pamiętajmy, że mistrzostwa świata zdarzają się raz na cztery lata. To nie jest coroczna impreza, kiedy po porażce niemal od razu można się zrewanżować. Mundial to coś wielkiego, ludzie cię po nim zapamiętują. Mam nadzieję, że teraz kibice będą nas pamiętali.
- Co będzie jeśli mundial się nie uda?
- Nie myślę o tym, myślę pozytywnie.
- Dwaj zawodnicy wracają po kontuzjach - Milik i Błaszczykowski. Jak oceniasz ich przydatność do zespołu?
- Arek ostatnio grał, strzelał bramki, nie widzę u niego problemu. U Kuby też nie. Jest tak doświadczonym zawodnikiem, że jak przychodzi co do czego, to pokazuje się z najlepszej strony. Nie boję się o ich formę, są na tyle klasowymi graczami, że sobie poradzą. I na pewno pomogą tej reprezentacji.
- Czy największa różnica pomiędzy Euro 2016 a mundialem to fakt, że trener ma silniejszą ławkę?
- Trafne spostrzeżenie (śmiech). Jest duża różnica. Ławka jest dużo groźniejsza i lepsza. Udowadniają to ostatnie nominacje – trenerowi nie było tak łatwo z kogoś zrezygnować. We Francji tego zabrakło.
- Czy z drugiej strony problemem jest to, że polska liga przestaje dostarczać dobrych zawodników do reprezentacji? Zagranica odjeżdża lidze?
- Rozmawiałem z chłopakami, którzy niedawno wyjechali za granicę. Każdy widzi różnicę jeśli chodzi o treningi, to czego trenerzy wymagają, na co jest zwracana uwaga. To nie jest tak, że mamy słabych piłkarzy. Ale mamy zawodników, którzy nie do końca byli dobrze pokierowani. Największa różnica jest jeśli chodzi o trenerów czy szkolenie. Jeśli zawodnik ma technikę, a coś szwankuje, to nie jest jego wina. Ktoś mu czegoś nie pokazał, nikt go nie nauczył, nie zwrócił mu uwagi na to, co powinien robić. Tu na pewno jest dużo do poprawy.
- Odliczacie dni do pierwszego meczu?
- Mamy dwa tygodnie do mundialu (śmiech). Na pewno jest wyczekiwanie, ale ze spokojem. Wiemy, że mamy pracę do wykonania. Bez sensu się teraz nakręcać. Szczególnie, że będziemy w trakcie mundialu oglądać kilka meczów, bo zobaczymy jak inni grają, jakie jest sędziowanie, jaka jest atmosfera. To dobrze, że zaczynamy turniej jako ostatni. Dużo zobaczymy, a ta wiedza nam się przyda.
- Czy przed mundialem dowiemy się, w jakim klubie będziesz grał w przyszłym sezonie?
- Teraz skupiam się tylko i wyłącznie na reprezentacji. Zupełnie nie zajmuję się sprawami klubowymi.
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin