"Super Express": - Barrios powiedział w wywiadzie dla "Super Expressu", że niedługo zachwycisz swoją grą całą Europę. Co ty na to?
Robert Lewandowski: - Bardzo miło było mi to przeczytać. Teraz tylko muszę udowodnić na boisku, że to jest realne. A Lucasa muszę spytać, czy rzeczywiście tak dobrze o mnie myśli, czy to tylko kurtuazja (śmiech).
- Barrios powiedział też, że jesteś najskromniejszym piłkarzem Borussii...
- Oj, to zależy pod jakim względem (śmiech). Ale racja - nie wydaje mi się, żebym zbytnio zmienił się w ciągu ostatnich miesięcy. Jestem tym samym Robertem, co zawsze, sodówka mi nie grozi. Mam za to nadzieję, że piłkarsko zmieniam się na lepsze.
- Z powodu kontuzji Barriosa w dwóch najbliższych meczach wystąpisz w pierwszym składzie Borussii. Czujesz, że to twoja szansa?
- Zdecydowanie tak. Jeśli zagram od pierwszych minut, to z całych sił będę starał się udowodnić, że zasługuję na to zaufanie. Na pewno z przyzwyczajenia nie skręcę w stronę ławki (śmiech). Zbliżają się mikołajki i w tych dwóch meczach chciałbym sprawić sobie prezent w postaci goli. Jednego, dwóch, oby nawet więcej...
- Pierwszą szansę na bramkę będziesz miał już dziś w meczu Ligi Europejskiej z Karpatami Lwów. To dla was mecz o życie, bo w przypadku porażki stracicie szansę na awans.
- Przede wszystkim musimy wygrać, a potem liczyć na to, że wynik meczu PSG - Sevilla będzie dla nas korzystny. Przygotowuję się do tego meczu, jak do każdego innego. Nie ma dodatkowego stresu, bo mógłby on mnie dodatkowo sparaliżować. Po co mi to?
- W Bundeslidze spisujecie się fantastycznie, a w Lidze Europejskiej - wręcz przeciwnie. Skąd taka dysproporcja formy?
- Nie zrzucałbym winy na zmęczenie. Uważam, że w pucharowych meczach mieliśmy dużo pecha. Nie zasługiwaliśmy na porażki, które ponosiliśmy, traciliśmy głupie bramki. Brakowało nam po trochu szczęścia i doświadczenia. W Bundeslidze idzie nam za to bardzo dobrze i strasznie mnie to cieszy. Do wszystkiego podchodzimy jednak spokojnie, bo do zakończenia sezonu jeszcze wiele kolejek. Dlatego nikt nie wywiera na nas ciśnienia, mówiąc: "Musicie zostać mistrzami!".