- To jest nie tylko historia Roberta Lewandowskiego sportowca, ale też człowieka. Przez pryzmat sportu wiele rzeczy zostało powiedzianych, ale nie do końca. Dla mnie to było wielkie wydarzenie emocjonalne, by opowiedzieć historie, których nigdy wcześniej nie opowiedziałem. Film nagrywany był długo, bo dopiero z czasem byłem gotowy opowiedzieć o rzeczach, o których wcześniej nie chciałem mówić. Sam zobaczyłem filmy z dzieciństwa, których nie widziałem, bo okazało się, że mama znalazła jakieś filmy na kasetach VHS - powiedział Robert Lewandowski.
„Super Express”: - W filmie „Nieznany” odsłaniasz swoje tajemnice – od dziecka do słynnego piłkarza. Jak zmieniłeś się przez te wszystkie lata?
Robert Lewandowski: - Tych rzeczy było bardzo dużo. Czasami oglądając siebie z dzieciństwa łapałem się za głowę, dlaczego ten młody chłopak tak się zachowywał? Dlaczego nikt mu nie podpowiedział? Dlaczego nikt nie zwrócił mu uwagi? Przez pryzmat tego, co dziś mam, zobaczyłem tamte błędy, o których nikt mi nie powiedział. Wyzwaniem była dla mnie cała droga, żeby nie tylko być coraz lepszym piłkarzem, ale też pracować nad innymi aspektami: mentalnymi czy psychologicznymi. Wielokrotnie były momenty, kiedy miałem dwie opcje do wyboru: albo rezygnuję, rzucam zabawki i idę w inną stronę, albo się nie poddaję i idę do przodu.
- Był taki moment w Legii, kiedy podziękowano ci, bo miałeś kontuzję?
- Na przykład. Ale też prywatne życie pokazało, że muszę po prostu być mocniejszy w tym wszystkim. W tym filmie pokazałem emocje.
- Jak sobie radzisz z życiem w "złotej klatce"? Masz trudniej, by wyjść na przykład na piwo ze znajomymi, bo zaraz rzucą się na ciebie kibice czy paparazzi.
- Z jednej strony masz rację, ale też jak ktoś chce, to zawsze znajdzie rozwiązanie. Nie jest aż tak źle. Można sobie to tak zorganizować, że można wyjść ze znajomymi. Szczególnie w miejscu, gdzie żyjemy teraz, jest w miarę spokojnie. Ale też nawet jeśli mnie ktoś spotka, to pamiętajmy, że też jestem człowiekiem. Lubię wyjść i napić się lampki wina. To jest coś normalnego i dlaczego mam się obawiać, czy ktoś to zobaczy, czy nie.
- Gdybyś miał określić swoje życie jednym gatunkiem filmowym, to jaki byłby to gatunek?
- (śmiech) Byłby to film sensacyjno-fantazyjny. A i zapomniałem jeszcze o romantyzmie.