Wierny kibic zawsze znajdzie sposób, by zgarnąć autograf kapitana kadry. Nawet jeśli musi zablokować ruch drogowy. Nagle na uliczce pod hotelem, w którym mieszka polska reprezentacja, zatrzymał się warty około miliona złotych potężny Mercedes G63 AMG. A w nim oczywiście Robert Lewandowski, który cierpliwie złożył wiele podpisów, przy okazji wstrzymując ruch. Okolice bazy Double Tree na warszawskim Wawrze przez cały tydzień są dobrze "obstawione" przez kibiców reprezentacji. Na autografy "Lewego" i innych polowali nawet po kiepskim meczu z Litwą. Jak widać, czekanie pod bazą kadrowiczów się opłaciło...
Poczuł się jak w Barcelonie
Kapitan kadry urwał się z hotelowej bazy kadry, być może, by też odpocząć od emocji związanych z kiepskim meczem z Litwą. Bezpośrednio po szczęśliwie wygranym meczu z outsiderem narzekał przede wszystkim na tempo rozgrywanych akcji. – Litwini grali defensywnie, a ja miałem wrażenie, że jest nas mało w polu karnym przeciwnika. Te linie między obroną i atakiem... byliśmy daleko od siebie. Brakowało pozycji do szybszego zagrania, czasem trzeba było przyjmować piłkę na dwa kontakty – przypominamy analizę "Lewego" w rozmowie z dziennikarzami.
ZOBACZ: Michał Probierz zmarnował 1,5 roku? Marek Koźmiński punktuje selekcjonera kadry
Podpisując autografy z wysokości fotela wygodnego samochodu, mógł poczuć się jak w Barcelonie. Pod kompleksem Ciutat Esportiva Joan Gamper złożył już dziesiątki takich podpisów...
Mecz z Maltą już w poniedziałek. I choć "Lewy" miał bardzo dużo mądrych uwag po starciu z Litwą, to jeden najważniejszy przekaz gwiazdora Barcelony brzmiał: z punktu taktycznego mógłbym mówić i mówić, ale chodzi o to byśmy zaczęli grać. To dla nas wyzwanie – podsumował polski napastnik.