Fernando Santos poprowadził reprezentację Polski w sześciu meczach – pięciu eliminacyjnych i jednym towarzyskim. Biało-Czerwoni ani razu pod wodzą Portugalczyka nie zremisowali – wygrali z Wyspami Owczymi, Albanią i Niemcami (to właśnie ten mecz towarzyski) i przegrali z Czechami, Mołdawią i w drugim meczu z Albanią. Wyniki te są kompletnie nieprzystające do reprezentacji Polski i w tej chwili zaczyna się zastanawianie, co powinno się zmienić – czy zmienić selekcjonera, czy kompletnie przemodelować skład reprezentacji, czy może oba. Atmosfery wokół kadry z pewnością nie poprawiają wypowiedzi Santosa, który co chwila ścina się z polskimi dziennikarzami i nie inaczej było po meczu w Tiranie.
Fernando Santos znów nie popisał się przed kamerami
Swoją scysję z portugalskim trenerem przedstawił Jan Mazurek. Dziennikarz Weszło wskazywał, że polska się nie rozwija, a jeśli to robi, to kosztem awansu na EURO bezpośrednio z najłatwiejszej grupy eliminacyjnej. Santos zaczął uciekać się do tak absurdalnych argumentów, że nawet Włochom nie udało się awansować na mundial w Katarze.
Na wskazanie Mazurka, że na Euro zagra „pół kontynentu”, Santos niespodziewanie zmienił w ogóle temat. – Chce mnie pan zapytać, czy podam się do dymisji? Nie podam – zapytał Fernando Santos i od razu sam sobie odpowiedział. Widzimy więc jak na dłoni, że Portugalczyk, mimo tylu kompromitacji, nie zamierza sam odejść. A pamiętajmy, że zwolnienie go przez PZPN byłoby niezwykle kosztowne.