Zapadła decyzja
Przez długi czas wydawało się, że Polacy dwa ze swoich meczów grupowych rozegrają w Dublinie, zaś jeden w Bilbao. Na swoją bazę turniejową wybrali właśnie Irlandię. Kryzys wywołany pandemią koronawirusa COVID-19 odmienił jednak wszystko. Oba wspomniane miasta nie były w stanie zagwarantować otwarcia trybun choćby w pewnej części, tak, aby turniej mógł się obyć przy obecności fanów. W efekcie utraciły prawa organizatorów, a te trafiły w innej miejsca. A konkretniej do Sewilli oraz Petersburga.
Robert Lewandowski na okładce prestiżowego pisma!
Kwestie pogodowe
Reprezentacja Polski musi teraz zwrocić uwagę na szereg aspektów, w tym także te związane z pogodą. W przypadku Petersburga nie powinno być absolutnie żadnych problemów, gdyż temperatura w czasie Euro będzie sięgała tam najprawdopodobniej przyjemnych okolic 20 stopni Celsjusza. Ale gorzej wygląda sprawa z Sewillą. Dość powiedzieć, że w lipcu 2017 roku odnotowano tam rekordowy pomiar na Półwyspie Iberyjskim - 47,3 stopnie Clesjusza! Spotkania La Liga w tym mieście rozpoczynały się nawet i o godzinie 22:00, aby nie ryzykować zdrowia graczy.
Czas planowania
Organizator mistrzostw Europy, UEFA, z pewnością ma jednak na uwadze także i te kwestie. Polacy już teraz mogą nastawić się na to, że na pewno będzie gorąco, ale jak bardzo, to okaże się dopiero bliżej pojedynku z Hiszpanią zaplanowanego na 19 czerwca, a więc jeden z najdłuższych dni w roku. Teraz przed całym Polskim Związkiem Piłki Nożnej ogrom pracy do wykonania. Poznanie nowych lokalizacji wiąże się z koniecznością ponownego zaplanowania całej logistyki turnieju, co utrudnia wciąż obecna pandemia COVID-19.