Czesław Michniewicz już jako szkoleniowiec młodzieżówki dawał sporo szans piłkarzowi Spezii, wystawiając go w roli środkowego obrońcy. Aż trudno uwierzyć, że w Tychach, skąd pochodzi – zaczynał w parafialnym klubie Chrzciciel, by potem przenieść się do Gromu, i wreszcie do akademii miejscowego GKS-u – przypadała mu na boisku inna rola.
- Nazwaliśmy go „Roberto Carlosem”, bo ustawiany był zawsze na lewej obronie – wspomina pierwszy trener świeżo upieczonego kadrowicza, Krzysztof Berger, u którego Kiwior rozpoczął treningi po jego okiem w wieku niespełna pięciu lat! Brazylijczyk Roberto Carlos – przypomnijmy - to jeden z najlepszych lewych obrońców świata na przełomie wieków, zadziwiający wszystkich niezwykłym uderzeniem z dystansu. - Kuba też był tam naszym „robocikiem”, wahadłem. Miał wielki ciąg na bramkę. I też strzelał mnóstwo bramek, dzięki soczystemu ładnemu uderzeniu z lewej nogi. Prawdziwy dar! - dodaje Berger.
Grzegorz Krychowiak wyrwie się z Rosji? Mistrz kraju ma pytać o Polaka
Z Tychów Kiwior – jako szesnastolatek – trafił do akademii Anderlechtu Bruksela, stamtąd zaś, na parę sezonów, na Słowację. W tym czasie przestawiono go z boku obrony na jej środek. Tak grał także w MŠK Žilina, pod skrzydłami Pavola Staňo. - Już wtedy byłem pewien, że Kuba trafi do „dorosłej” reprezentacji. Ma odpowiednią jakość piłkarską, umiejętność wprowadzenia piłki do gry z linii defensywnej. I świetny charakter. Typowa „zadziora” - mówi Staňo. Dziś trener płockiej Wisły, w przeszłości – jako stoper – grał w Lidze Mistrzów, zaliczył też piękną kartę w polskiej ekstraklasie.
Dziś wszechstronny rozwój Jakuba Kiwiora dostrzeżony został nie tylko przez selekcjonera Biało-Czerwonych. W Spezii bez obaw powierzono mu zadania defensywnego pomocnika, z których – sądząc po statystykach – wywiązywał się znakomicie. Zwrócił też na siebie uwagę jednego z mocarzy Serie A, Napoli, gotowego wyłożyć za niego 5 mln euro. To może być naprawdę niezwyczajny rok w życiu „polskiego Roberto Carlosa”, nawet jeżeli dziś już do tego przydomka zupełnie nie pasuje boiskowymi obowiązkami.