"Super Express": - W jakich okolicznościach dowiedziałeś się o tej tragedii?
Łukasz Podolski: - Zadzwonił do mnie tata i przekazał szokującą informację. Byłem w hotelu, za kilka godzin czekał nas mecz z Hoffenheim. Od razu pomyślałem, że trzeba wykonać jakiś gest. Poprosiłem w klubie o opaskę i tak zagrałem. Bo to także moja tragedia, w końcu w Polsce się urodziłem. Zawsze mówię, że mam Polskę w sercu i to nie są puste słowa. Kiedy więc ginie prezydent również mojego kraju, to nie mogę nie zareagować. Choć nawet teraz ciężko mi o tym rozmawiać, bo serce pęka. Nie dość, że prezydent i jego żona, to jeszcze tylu innych ludzi . Szok.
- Niemcy pytali po meczu o ten gest?
- Tak, każdy pytał i mówiłem im właśnie to - że przecież dobrze wiedzą, że czuję się też Polakiem i chcę pokazać, że w tym trudnym momencie jestem z cierpiącymi Polakami. Mam w domu polską telewizję, oglądam teraz te wszystkie relacje Cios, wielki cios.
- W smutnej atmosferze, ale jednak wygraliście ważny mecz 2:0, a obie bramki dla Koeln strzelił młody Adam Matuszczyk
- Tak i bardzo się z tego cieszę, bo to normalny chłopak, jemu żadna sodówka nie grozi. Spokojny, opanowany, wie, czego chce. Polska kadra będzie miała z niego dużo pożytku, bo przecież ma pewne miejsce w zespole Bundesligi. A ilu polskich piłkarzy poza nim gra tu regularnie? Jeszcze tylko Kuba Błaszczykowski. To świadczy o tym, że Matuszczyk naprawdę jest dobry.