Po odniesieniu strasznej kontuzji "Wasyl" stał się... prawdziwą gwiazdą w Brukseli. - Witsel sfaulował go w 25. minucie i od tej pory, w trakcie każdego spotkania, u siebie i na wyjeździe, właśnie w 25. minucie wszyscy nasi kibice zaczynają skandować nazwisko Wasilewskiego. To niesamowite! - opowiada van Holsbeeck.
Niedawno klub zorganizował specjalne spotkanie trójki piłkarzy (Wasilewski, Polak i Żitka) z kibicami, a zainteresowanie przekroczyło wszelkie oczekiwania. Do sklepu klubowego przyszło ponad tysiąc osób, większość po to, aby okazać wsparcie Polakowi.
- Proszę uspokoić polskich kibiców, "Wasyl" wróci do gry. Mimo że doznał strasznej kontuzji, to nie ma żadnych komplikacji, bardzo poprawił się też jego stan psychiczny. Marcin ma wyjątkowy charakter - i na boisku, i poza nim. Teraz też to widać. Gdy "Wasyl" przekonał się, że noga dobrze się goi, zdecydowanie poprawił mu się humor. Kiedy wróci? Myślę, że pod koniec tego sezonu, może już nawet w kwietniu! - dodaje van Holsbeeck.
Dyrektor dogląda rehabilitacji Marcina
Herman van Holsbeeck, dyrektor generalny Anderlechtu, był jednym z pierwszych, którzy odwiedzili Marcina w szpitalu po brutalnym ataku Axela Witsela. Ściśle współpracuje z doktorem Louisem Kinnenem, szefem sztabu medycznego w klubie. Wielki sympatyk "Wasyla".