"Super Epxress": - Doczekaliśmy się w końcu obsady stanowiska selekcjonera. Nie ma Bory Milutinovicia ani nawet Piotra Nowaka – te nazwiska niedawno pan wymieniał w kategoriach „życzeń” - jest Czesław Michniewicz. I co?
Zdzisław Kręcina: - Jak było do przewidzenia – po wyborze – uaktywniły się dwa obozy dziennikarzy, a pewnie i dwa obozy kibiców. Z jednej strony się temu nie dziwię: rola selekcjonera reprezentacji to przecież jedno z sześciu najważniejszych stanowisk w Polsce. Z drugiej – wzajemne „napieprzanie się” zwolenników i przeciwników nowego trenera do niczego dobrego dla piłki nie doprowadzi. Baraż o mistrzostwa w Katarze już za siedem tygodni.
- Co zatem pan proponuje?
- Rozejm między oboma obozami opinii publicznej; również między samym trenerem a tymi, którzy go atakują.
- Atakują słusznie?
- Sprawa jest skomplikowana, ale publiczne roztrząsanie tego tematu właśnie teraz jest niepotrzebne.
- A będzie kiedyś dobry moment ku temu?
- Czesław Michniewicz – obejmując fotel selekcjonera – wszedł do piłkarskiego czyśćca. Jeżeli sportowo osiągnie sukces, awansuje na mundial, będzie to dla niego w oczach kibiców swoiste katharsis, oczyszczenie. Jeżeli mu się nie uda, temat powróci w marcu ze zdwojoną siłą; uzupełniony na dodatek argumentami o trenerskiej nieudolności. Na razie jednak niech pokaże, co może zaproponować kadrze, i jakie będą tego efekty na boisku.
- To brzmi jak apel o „grubą kreskę” w wykonaniu Tadeusza Mazowieckiego.
- Bo ta „gruba kreska” powinna się pojawić po nominacji! Reprezentacja – i jej selekcjoner – gra o wielką stawkę.
- Może jednak – skoro to jedno z sześciu najważniejszych stanowisk w Polsce – rację mają ci, którzy mówią, że selekcjoner powinien być jak żona Cezara?
- Nie będę wyrokować, co naprawdę działo się prawie 20 lat temu z udziałem trenera Michniewicza. Szczegóły znają prokuratorzy, którzy wtedy prowadzili sprawę i którzy – o ile wiemy – nie postawili mu żadnych zarzutów. Trudno mi też wyobrazić sobie, że on sam odrzuca propozycję objęcia kadry, mówiąc prezesowi związku: „711 razy rozmawiałem telefonicznie z „Fryzjerem”, więc nie wypada mi być selekcjonerem”. Wie pan, w dzisiejszej rzeczywistości – tej politycznej – zarzuty natury etycznej wobec ludzi z tego „top 6” najważniejszych stanowisk w kraju stawia się niemal codziennie, w zależności od osobistych przekonań...
- I tak jak w polityce oba przeciwstawne obozy nie mogą się dogadać, tak i w tej materii łatwo o zasypanie podziałów nie będzie łatwo. 38 milionów Polaków to przecież 38 milionów kibiców i każdy ma własne zdanie; a reprezentacja to własność narodowa, czyż nie?
- No właśnie – formalnie – nie! Do końca życia będę pamiętać „wojenki” między PZPN a urzędnikami z Ministerstwa Sportu, więc jestem bardzo wyczulony na sprawy związkowej autonomii i decyzyjności. Polski Związek Piłki Nożnej – jedyna organizacja, która upoważniona jest przez FIFA do tworzenia narodowej reprezentacji piłkarskiej – to niezależne stowarzyszenie. I tak jak prezes prywatnej firmy – albo prywatnego klubu – może sobie zatrudniać u siebie dowolnego pracownika, bez oglądania się na opinie zewnętrzne, tak i prezes PZPN, po konsultacjach z władzami stowarzyszenia, ma prawo do konkretnej decyzji personalnej. A że Cezary Kulesza – mam wrażenie – z natury jest hazardzistą, całkiem świadomie wziął na siebie pełną odpowiedzialność za dokonany wybór. Poczekajmy więc do marca...
Tak Czesław Michniewicz chce zacząć pracę z kadrą. To zrobi w pierwszej kolejności