Czesław Michniewicz nowym selekcjonerem reprezentacji Polski

i

Autor: CyfraSport Czesław Michniewicz nowym selekcjonerem reprezentacji Polski

Pierwszy wywiad z trenerem Michniewiczem: Wiem, jak wygrać z Rosją! W tle Lewy i teściowa [TYLKO U NAS]

Selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz (52 l.) udzielił pierwszego wywiadu "Super Expressowi". Na Stadionie Narodowym rozmawiamy o tym, jak pokonać Rosję, o relacjach z Robertem Lewandowskim, o aferze korupcyjnej w polskim futbolu, a także o... gratulacjach od byłego trenera rosyjskiej kadry Stanisława Czerczesowa.

"Super Express": - Szorstka przyjaźń z prezesem Cezarym Kuleszą zmieniła się w małżeństwo z rozsądku, czyli w pana nominację?

Czesław Michniewicz: - Nie nazwałbym tego szorstką przyjaźnią, lecz krótką znajomością. Trafiłem do Jagiellonii Białystok Cezarego Kuleszy tydzień przed pierwszym meczem (w 2011 roku – red.). Pracowałem pół roku. Przed świętami otrzymałem telefon, że jednak nie będę trenerem, żebym przyjechał i się pożegnał. Zostałem zwolniony.

- Był pan zaskoczony telefonem od prezesa mając w pamięci to burzliwe rozstanie z Jagiellonią?

- Tak. Ale wiem, że prezes Kulesza jest nieszablonowy. Robi inaczej, niż wszyscy by chcieli. Pamiętam przykład Kamila Grosickiego, gdy wracał do Polski ze Szwajcarii i nikt go nie chciał. A przygarnął go Kulesza na własną odpowiedzialność i później klub na nim zarobił. Działa w ten sposób, ma intuicję. Dlatego jest dobrym biznesmenem. Zaryzykował z Grosikiem i tak samo zaryzykował ze mną. Oby efekt był równie dobry.

- Wspomniał pan o ryzyku podjętym przez prezesa PZPN. Pan też jest ryzykantem?

- Ja niczym nie ryzykuję. Ryzykuję wspaniałą szansą, bo zawsze chciałem być trenerem reprezentacji. Przecież tak świetni trenerzy jak Orest Lenczyk czy Henryk Kasperczak nie dostali szansy w reprezentacji, bo okoliczności nie sprzyjały. W tym właściwym momencie trzeba mieć to szczęście. Z Legią zdobyliśmy mistrzostwo Polski, zagraliśmy w Lidze Europy i to pewnie zdecydowało o moim wyborze. Plus dodatkowo, że gramy z Rosją. Przecież rywalizowaliśmy w pucharach ze Spartakiem. Przyznam, że niewiele brakowało, żebym w styczniu podjął pracę w lidze rosyjskiej. To był zespół z ekstraklasy, ale nic więcej nie mogę powiedzieć.

- Wiele osób panu już gratulowało nominacji?

- Tak. Dostałem między innymi gratulacje od Stanisława Czerczesowa: "Czesław, przyjacielu! Gratulacje".

- Czerczesow był trenerem kadry Rosji. Zapyta go pan o wskazówki przed barażem?

- To byłoby nieetyczne. Nie chcę, żeby czuł się niekomfortowo. Jest Rosjaninem, prowadził reprezentację i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby o to go zapytać. Ale poszukam sobie kogoś, kto mi pomoże.

- Z tej wiadomości wynika, że Czerczesow trzyma za pana kciuki?

- Tak, po każdym meczu wysyłał mi gratulację. Jesteśmy cały czas na łączach. Wysyłał mi takie fajne rosyjskie życzenia na Nowy rok. W ich stylu. Mam z nim super relacje.

Takim zegarkiem może pochwalić się Michniewicz! Co za cacko, wydał niemałą fortunę

- Jest czas na budowanie nowej kadry? Czy będzie ona opierała się na tym, co było za trenera Paulo Sousy?

- Chce pójść dalej, mieć w pogotowiu więcej zawodników. W dobie koronawirusa nie wiadomo, co się wydarzy. Potrzebuję alternatywy z polskiej ligi na poszczególne pozycje. Wylądujemy w Moskwie i nagle się okaże, że trzech zawodników ma koronawirusa. Kadra będzie szeroka, będziemy na bieżąco monitorować zawodników. Nie chcę strzelać, ale może to będzie grupa licząca ok. 30 zawodników.

- Trener Sousa podkreślał, kto jest jego pierwszym bramkarzem. U pana też będzie nim Wojciech Szczęsny?

- Po tym jak zrezygnował Łukasz Fabiański, to Wojtek Szczęsny jest numerem jeden. Tu się niewiele zmieni.

- Jakie szanse ma Kamil Grabara, który był pana ulubieńcem i kapitanem w młodzieżówce?

- Duże, bo jest przyszłością polskiej bramki. Tak jak Drągowski czy Majecki. Będzie z nimi w przyszłości walczył o pozycję z numerem 1. Ale żeby tak się stało, to najpierw trzeba przeskoczyć Wojtka Szczęsnego.

- Co teraz, po nominacji zamierza pan zrobić w pierwszej kolejności?

- Czasu jest dużo, on mnie nie przeraża. Zamierzam szybko spotkać się i porozmawiać z kadrowiczami, żeby wiedzieli, co mają robić na treningach. Bo tego będę od nich oczekiwał w meczu. Chcę wrócić i zaszyć się w spokoju, aby nie stracić żadnego dnia. Po części już się zanurzyłem w tę pracę, przygotowywałem się do niej. Nie strzelam z kapelusza, lecz mówię konkretnie, gdzie pojadę i co zrobię. Najważniejsze dla mnie to, aby się spotkać z Lewandowskim, Glikiem, Krychowiakiem, Zielińskim, czyli filarami tego zespołu. Aby zaprezentować im moją koncepcję.

- Na razie przez telefon rozmawiał pan z Lewandowskim?

- To była bardzo sympatyczna rozmowa. Pogratulował mi wyboru. Pojadę do Roberta w tygodniu, aby dłużej porozmawiać. Chcę wysłuchać czego ta reprezentacja potrzebuje, jakie są jej bolączki, aby wygrać mecz z Rosją. Przedstawię mu swoją wizję. Muszę go wpasować, żeby miał komfort na boisku i nie musiał wracać po piłkę na własną połowę. Dzięki temu zwiększymy nasze szanse na zdobywanie bramek.

Tak Lewandowski zareagował na zatrudnienie Michniewicza. Wystarczyło jedno zdanie kapitana

Robert Lewandowski

i

Autor: Cyfra Sport Robert Lewandowski

- Bierze pan pełną odpowiedzialność za reprezentację? Czy po ewentualnej porażce z Rosją powie, że to była wina Sousy, a pan miał mało czasu?

- Nie będę obwiniał Sousy. Wszystko jest moją zasługą i moją winą. Nigdy sam nie zrezygnuję z prowadzenia reprezentacji. Mogą mnie z niej zwolnić. Jeśli prezes powie, że nasz czas dobiegł końca, to się pożegnamy. Nie boje się tego. Ponoszę pełną odpowiedzialność za to, co zdarzy się w meczu z Rosją.

- Ma już trener w głowie ułożony plan na Rosję?

- Mam. Mamy dobrych piłkarzy. W tym meczu będą fazy, kiedy trzeba się będzie bronić i walczyć o piłkę. Ale też musimy mieć opracowany atak pozycyjny, kontratak, stałe fragmenty gry. Wszystkie te elementy muszą funkcjonować, bo inaczej to nie zadziała.

- Na którym z wielkich trenerów będzie się pan wzorował przygotowując taktykę?

- Jeździłem do Dortmundu obserwować, gdy trenerem był Klopp. Podglądałem Beniteza, kiedy był w Liverpoolu. Podpatrywałem wielu starszych trenerów. Chciałbym, by mój zespół był mobilny jak zespoły Bielsy, wykorzystywał przestrzeń, bronił skutecznie po stracie piłki jak robi to Klopp. Był ułożony taktycznie jak drużyny Manciniego, elastyczny jak kluby Conte. Chcę to wszystko połączyć.

- Podobno po tym, jak Cezary Kulesza został prezesem PZPN ktoś panu powiedział, że teraz przez 8 lat nie zostanie selekcjonerem.

- To była moja teściowa Urszula. Moje odejście z Jagiellonii Cezarego Kuleszy zbiegło się z jej chorobą. Trafiła do szpitala. I ten fakt powiązała z wyrzuceniem mnie z klubu. Mówiła, że gdyby mnie nie wyrzucili, to ona by nie chorowała. Wiele razy jej mówiłem, że po prostu była w tym czasie chora. Gdy Cezary Kulesza został prezesem PZPN to przypomniała sobie tamtą sytuację. Ona bardzo mocno interesuje się sportem. Dużo czyta, wszystko przeżywa.

Czesław Michniewicz

i

Autor: PAP / Leszek Szymański Czesław Michniewicz

- Jak zareagowała na nominację na trenera kadry?

- Najpierw powiedziała, że sobie żartuję. Nie wierzyła w moje zapewnienia. W niedzielę jej powiedziałem, że zostaję trenerem kadry, a ona na to, że widziała zdjęcie Nawałki w gazecie. No, ale teraz już wierzy. Po konferencji napisała mi sms-a: kochany zięciu, selekcjonerze.

- Teściowa prognozowała już wynik meczu z Rosją?

- Nie, ona ma 75 lat. Żyje na emeryturze, zakochała się w piłce nożnej. Jak mieszkałem w Poznaniu, to chodziła na wszystkie mecze Lecha. Jest księgową z zawodu, jak pracowałem to sama prowadziła w zeszycie wyniki każdego klubu, składy, zawodników. Kiedyś zwróciła mi uwagę na to, że się pomyliłem mówiąc, że ktoś grał w danym meczu. I miała rację..

- Jak trener skomentuje sposób w jaki z reprezentacją rozstał się Paulo Sousa?

- Nie chce tego komentować. Wiem, jak wygląda życie trenera. Jak zwalnia cię pracodawca z dnia na dzień bez powodu, to jest to normalność. Jak trener odchodzi sam: jest awantura.

- Ale w tym przypadku, delikatnie pisząc, Sousa nie był mistrzem elegancji.

- Nie bronię go. Każdy ocenia, że nie powinien tak się zachować. Tak zrobił, jego sprawa.

- Na konferencji prasowej padły pytania, a nawet oskarżenia o pana przeszłość. Wrócono do afery korupcyjnej w polskiej piłce i Fryzjera, który stał na czele grupy ustawiającej mecze.

- To się nadaje na pozew o zniesławienie, nie brzmiało jak pytanie, tylko atak, z przyjętą z góry tezą, nieprawdziwą.

- Trener ma w tej sprawie czyste sumienie? Co z 711 połączeniami telefonicznymi z Fryzjerem?

- W momencie, gdy Ryszard F. (ps Fryzjer) dzwonił do mnie, byłem trenerem Lecha. A on wiceprezesem Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. Nie był wówczas o nic oskarżony. Trudno się dziwić, że rozmawialiśmy, znając się wcześniej z Amiki Wronki. Jak ktoś wie coś więcej od prokuratora, który nie postawił mi żadnego zarzutu, to niech powie. Aż kilkaset osób zostało w tej sprawie skazanych, setki oskarżone. Czy ja jestem w tej grupie? Nie. Nikt nie zeznał, że od kogoś coś wziąłem, czy coś zleciłem. Mam czyste sumienie.

Na jaw wyszyły kulisy konferencji Czesława Michniewicza! To działo się, gdy kamery zgasły, mamy nagranie

Sonda
Czy Czesław Michniewicz będzie dobrym selekcjonerem reprezentacji Polski?
Najnowsze