Żewłakow. Pożegnanie kapitana

2011-03-29 9:49

- Znalazłem się na bocznicy, w kadrze nikt mnie nie chce - mówi Michał Żewłakow, a to "nikt" oznacza "Franciszka Smudę".

Selekcjoner zgodził się by mecz z Grecją byl pożegnaniem zasłużonego dla reprezentacji obrońcy, ale też okroił scenariusz pożegnania jak tylko się dało. "Żewłak" wyjdzie na boisko w pierwszym składzie z opaską kapitana, ale już po 10 minutach odda ją Kubie Błaszczykowskiemu, a jego miejsce zajmie Jodłowiec lub Dudka.  A więc nie ma mowy by Michał pograł tyle by kibice mogli porównać jego umiejętności z umiejętnościami następców.

Po meczu Żewłakow chciał zaprosić kolegów na spotkanie, żeby powspominać przy kieliszku wina. Trener jednak zabronił "bankietowania", toast za zdrowie Żewłakowa koledzy mogą spełnić najwcześniej...w czerwcu.

Piłkarze kadry w Atenach nie rozmawiają z prasą. Pretekstem jest - rzeczywiście bzdurne - oskarżenie o orgię z prostytutkami, ale prawdę mówiąc po meczu w Kownie nie bardzo mają o czym gadać. W kadrze czuje się mobilizację, chęć poprawienia zszarganej litewskim występem reputacji. To nieźle wróży przed meczem z Grekami.

Najnowsze