Ludovic Obraniak (25 l.) zbiera mnóstwo pochwał za postawę na zajęciach kadry. Pomocnik OSC Lille jest pewniakiem do występu w meczu z Czechami.
"Super Express": - Mecze z Irlandią Północną i Słowenią wyszły fatalnie, z wielu piłkarzy uszło powietrze. Z ciebie też?
Ludovic Obraniak: - Nie, absolutnie! Na kadrę będę przyjeż-dżał z chęcią niezależnie, od tego, jak nam będzie szło i kto będzie trenerem. Nie po to walczyłem o polskie obywatelstwo, aby się zniechęcić po dwóch słabszych meczach. A poza tym, eliminacje nie są do końca przegrane, potrzebujemy dwóch zwycięstw i szczęścia. W moim klubie Praga dobrze się kojarzy, bo Lille wygrało tam niedawno ze Slavią 5:1. Wprawdzie nie grałem z powodu kontuzji, ale to zwycięstwo dobrze wpłynęło na wszystkich w Lille. Jutro ciężko będzie taki wynik powtórzyć, jednak wygrana jest w zasięgu.
- Na poprzednie zgrupowanie przyjechałeś w kiepskim humorze, bo przez moment byłeś w Lille rezerwowym. Teraz sytuacja się zmieniła.
- Na początku błąkaliśmy się w ogonie tabeli, ale doszliśmy już do siebie. Licząc ligę i puchary, Lille jest niepokonane od sześciu meczów, a ja gram w podstawowym składzie. Czyli dużo zmian na lepsze.
- Ale w klubie nie strzeliłeś jeszcze gola. A zagrałeś w 10 meczach.
- Rok temu miałem 9 bramek i 5 asyst, więc poprzeczkę zawiesiłem sobie wysoko... W tym sezonie statystyki wyglądają gorzej, ale nie ma co panikować. Z coraz lepszą grą przyjdą i gole.
- A jak sobie radzisz na kadrze bez Michała Żewłakowa? To był jedyny kadrowicz, który mówił po francusku... Nie nudzisz się we Wronkach?
- Nie jestem małym dzieckiem, którym trzeba się opiekować. Znam już chłopaków z kadry, czasem uśmiech czy gest wystarcza, żeby okazać sympatię. A poza tym, zostaje nam angielski i polski. Cały czas się uczę, lekcje polskiego powoli procentują. I najważniejsza sprawa: ja tu nie przyjeżdżam na pogaduszki. Ja mam tu dobrze grać w piłkę. Na nudę też nie narzekam. W czwartek w nocy miałem na przykład... kontrolę antydopingową.
- Polscy kibice na każdym kroku okazują ci sympatię. Byłeś zaskoczony ostatnim prezentem?
- Dostałem laurkę z napisem "Ludovic, kochamy cię". Aż mnie ciarki przechodzą, gdy tysiące Polaków skanduje moje nazwisko albo śpiewa polski hymn. Fajnie będzie znów je poczuć jutro. A świadomość, że w 2012 roku odbędą się tu mistrzostwa, daje kopa do pracy.