PGE Vive kontakt z naszpikowanym gwiazdami rywalem utrzymywało tylko przez pierwsze 10. minut rywalizacji. Od tej chwili zespół z Francji zaczął odjeżdżać ekipie z Kielc i pierwsza połowa zakończyła się ogromnym prowadzeniem gości. Ci wygrywali aż 22:10. W drugiej połowie udało się odrobić nieco strat, ale mistrz Polski jest w dramatycznej sytuacji przed rewanżem.
Kielczanie myśląc o awansie muszą odrobić na wyjeździe aż sześć bramek. Jednak nie to stało się głównym tematem po sobotniej rywalizacji. Ogromne kontrowersje wywołały decyzje arbitrów. Mecz prowadzili Ivan Pacević i Milos Roznatović z Czarnogóry. - Pierwsze 10 minut zagraliśmy bardzo dobrze. Później w głównej roli wystąpili sędziowie. Straciliśmy przez to głowy i już do końca pierwszej połowy graliśmy bardzo źle - mówił po spotkaniu Bertus Servaas dla portalu interia.pl.
W piłce ręcznej wystarczy kilka "dziwnych" decyzji sędziów, aby przesądzić o losach spotkania. Tu, w ocenie prezesa PGE Vive, było ich znacznie więcej. - Początkowe minuty były popisem arbitrów. Tak nie powinien wyglądać sport - grzmiał Servaas i dodał, że już przed meczem spodziewali się takich kontrowersji. - Według mnie robili to specjalnie. Dostaliśmy nawet taki cynk przed meczem. Rozmawiałem z prezydentem EHF. Powiedział, że będą krytycznie patrzeć na to spotkanie. Zobaczymy co z tego wyjdzie - powiedział Holender.
Servaas powiedział również coś, co bardzo może zaniepokoić fanów szczypiorniaka w Kielcach. - Po takich meczach mam ochotę to wszystko kopnąć. Pisałem nawet do prezydenta EHF, że to mój ostatni mecz - stwierdził biznesmen, ale po chwili dodał: - Muszę to jeszcze przemyśleć na spokojnie i wtedy dopiero zadecyduję co dalej.
Zobacz również: Polsat Boxing Night: Mateusz Masternak - Youri Kalenga SKRÓT WALKI [WIDEO]
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin