Cztery dni igrzysk i żadnego krążka - nie da się ukryć, że cierpliwość polskich kibiców została w Pekinie wystawiona na ciężką próbę. Nie wpadajmy jednak w rozpacz. Zdaniem "Super Expressu", medalowe żniwa są dopiero przed nami!
Proponujemy sięgnąć po program niedzielnych startów i zaznaczyć na czerwono trzy konkurencje: podnoszenie ciężarów w kategorii 94 kg, finał wioślarskich czwórek podwójnych i pływacki wyścig na królewskim dystansie 1500 m.
I od razu zrobi się cieplej na sercu, bo na starcie staną najwięksi faworyci polskiej ekipy: sztangista Szymon Kołecki (35 l.), wioślarze Adam Korol (34 l.), Konrad Wasielewski (24 l.), Marek Kolbowicz (37 l.) i Michał Jeliński (28 l.) oraz pływacki mistrz świata Mateusz Sawrymowicz (21 l.).
"Sawrym" jest skazany na sukces. Katował się przed Pekinem jak nigdy w życiu. Z wysokogórskiego zgrupowania wrócił o 3 kg lżejszy. Cel jest jasny: medal, a taktyka już gotowa.
- Na moim maratońskim dystansie nie ma żadnego Phelpsa, mogą zdarzyć się niespodzianki - śmieje się Mateusz.
Kołecki też nie bez powodu przerzucał tony żelastwa.
- W mojej kolekcji brakuje olimpijskiego triumfu - przypomina i powtarza, że interesuje go każdy medal pod warunkiem, że będzie... złoty. Jeśli do tego dodać, że każde miejsce wioślarskiej czwórki poniżej pierwszego będzie lekkim zawodem, widać, że niedziela może być naszym najprzyjemniejszym dniem podczas igrzysk. Choć oczywiście nie wykluczamy, że jeszcze przed weekendem "wpadną" nam jakieś miejsca na podium. Obok przedstawiamy listę najbliższych medalowych szans.
Odgoniła złe moce
Klęska za klęską, a pierwszego medalu jak nie było, tak nie ma. Jakieś złe moce wyraźnie przeszkadzają biało-czerwonym. Dlatego postanowiliśmy skorzystać z pomocy specjalistki. Wróżka Gildia (28 l.) odprawiła swój rytuał i zapewnia, że teraz szczęście do naszych sportowców powróci.
- Ten run to tiwaz. Symbolizuje walkę. A ten drugi to sowelo, symbol triumfu - tłumaczy wróżka Gildia, trzymając w rękach dwa magiczne kamienie przywołujące energię. Po chwili zgarnia wszystkie runy i rozsypuje je na stole przykrytym czerwoną koszulką z białym orłem. Jeszcze moment i słyszymy olimpijską wróżbę.
- Wokół naszych sportowców było dużo złych mocy, ale to się szybko zmieni. Czeka nas jeszcze jedno duże rozczarowanie, a potem worek medali się rozwiąże. Będą je zdobywać nawet ci, na których nie liczyliśmy - przepowiada wróżka i wszystkich, którzy chcą poznać przyszłość, zaprasza na swoją stronę internetową (www.wrozkagildia.pl).
Te szanse już straciliśmy...
Sylwia Gruchała (27 l.) - brązowa medalistka z Aten odpadła już w pierwszej walce, bo, jak sama powiedziała, ma dość szermierki
Agnieszka Radwańska (19 l.) - doszła tylko do II rundy tenisowego turnieju, bo, jak powiedział jej tata, grała jak w Kielcach
Krzysztof Bieryt (34 l.) - zawalił finałowy przejazd kajakarskiej jedynki górskiej, bo zapomniał, że trzeba wiosłować
Robert Krawczyk (30 l.) - największy pechowiec z Aten mógł nas przekonać, że wtedy to był wypadek przy pracy. Nie przekonał.
Kto jeszcze może ucieszyć kibiców (i to już przed niedzielą)
Otylia Jędrzejczak (25 l.). Miała być ostoją polskiego pływania w Pekinie i... wciąż może nią zostać. Nie udało się co prawda na dwóch dystansach, pozostało trochę niedosytu, ale przecież jest jeszcze jej koronne 200 m motylkiem.
Płynie w czwartek, 14.08 - finał o 4.29
Artur Michalkiewicz (31 l.). W zapaśniczej kategorii 84 kg może namieszać. Dwa lata temu był mistrzem Europy klasyków, w tym roku wygrał Memoriał Pytlasińskiego. Mówi się, że jest niespełnioną nadzieją zapasów, ale kiedy jeśli nie teraz?
Walczy w czwartek, 14.08 - finał o 11.20, o 3. m. o 11.00
Szablistki. Świeżo upieczone drużynowe mistrzynie Europy nie miały wiele do powiedzenia w zmaganiach indywidualnych. Aleksandra Socha (26 l.), Bogna Jóźwiak (25 l.) i Irena Więckowska (26 l.) zaczynają zespołową walkę od trudnego starcia z Chinkami.
Walczą w czwartek, 14.08 - finał o 13.00, o 3. m. o 12.00
Florecistki. Sylwia Gruchała (27 l.), Magda Mroczkiewicz (28 l.) i Małgorzata Wojtkowiak (27 l.) rozczarowały indywidualnie, ale wiadomo, że w drużynie mają zupełnie inną wartość. - Złoto jest w zasięgu - zapowiadają odważnie nasze mistrzynie świata.
Walczą w sobotę, 16.08 - finał o 13.30, o 3. m. o 12.00
A jeśli już wszyscy zawiodą, to... Zawsze zostaje nam Blanik
W razie jakiegoś gigantycznego weekendowego kataklizmu mamy jeszcze opcję rezerwową, ostatnią deskę (ostatni stół) ratunku: już w poniedziałek na starcie stanie supergimnastyk Leszek Blanik (31 l.), który podium ma niemal pewne.