Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy Ronaldinho postanowił promować w Paragwaju swoją nową książkę - "Geniusz w życiu". Tytuł okazał się niezwykle paradoksalny, ponieważ władze wspomnianego kraju zatrzymały go za... sfałszowanie paszportu! Mający problemy z prawem w swojej ojczyźnie Brazylijczyk ma obecnie skonfiskowany dokument tożsamości i nie może opuszczać państwa pięciokrotnych mistrzów świata.
A że to zrobił, posiadając przy tym niezapomnianą twarz piłkarskiego gwiazdora, to szybko został zatrzymany. Na dwa miesiące trafił do paragwajskiego więzienia, z którego co i rusz wypływały informacje o kolejnych wydarzeniach związanych ze zdobywcą Złotej Piłki. Grał z innymi więźniami w piłkę, wygrał nawet... świnię! Potem natomiast dostał możliwość odpowiadania z wolnej stopy, ale przy tym nałożono na niego zakaz opuszczania Paragwaju. Brazylijczyk żyje więc w luksusowym hotelu i czeka na swoją rozprawę.
W rozmowie z "El Mundo Deportivo", Ronaldinho wspomniał swój pobyt za kratami. - Tutaj jestem spokojny. Zrobili wszystko, abym odzyskał spokój. Mogę codziennie uprawiać sport, nawet jeżeli to było 60 bardzo długich dni... Myślę, że nigdy nie zapomnę tak trudnego doświadczenia - wyznał były piłkarz jasno dając do zrozumienia, że ta sytuacja na zawsze wyryje się w jego sercu.
Fanom byłej gwiazdy m.in. Barcelony i Milanu pozostaje trzymać kciuki, by paragwajski wymiar sprawiedliwości miał łagodne podejście do niegdysiejszego asa futbolu.