Rośnie nam drużyna na medal

2009-12-08 2:40

Dwa miesiące przed igrzyskami w Vancouver drużyna polskich skoczków zachwyca formą. Jak tak dalej pójdzie, medal olimpijski będzie nasz! - Wcale by mnie to nie zaskoczyło - przyznaje prezes PZN Apoloniusz Tajner (55 l.).

Gdyby niedzielny konkurs skoków Pucharu Świata w Lillehammer był "drużynówką", Polacy wygraliby w cuglach. Żadna nacja poza nami nie miała czterech reprezentantów w czołowej piętnastce.

To nie jest jednak wielkie zaskoczenie. Biało-czerwoni od kilku lat konsekwentnie budują silną pozycję także poza konkurencjami indywidualnymi i wyraźnie pną się w górę.

- W końcu możemy mówić o zespole, nie wszystko spoczywa na moich barkach - cieszy się lider reprezentacji Polski Adam Małysz (32 l.).

Sygnały, że tworzy się solidny team, mieliśmy już wcześniej. Podczas tegorocznych mistrzostw świata w Libercu Polacy otarli się o podium w konkursie drużynowym, zajmując czwarte miejsce. Gdyby nie kosmiczny skok japońskiego "dziadka" Takanobu Okabe (39 l.), byłby polski brąz. Dwa lata wcześniej podczas MŚ Sapporo nasi skoczkowie wylądowali na piątej pozycji. Czyżby na skoczni w kanadyjskim Whistler, gdzie w lutym odbędą się igrzyska, przyszedł czas na medal?

- Powtarzam od początku sezonu, że podium drużyny w Kanadzie nie byłoby niczym nadzwyczajnym - przekonuje prezes Tajner. - Może jest niewielkim zaskoczeniem czwórka naszych chłopaków w piętnastce konkursu Pucharu Świata, ale ich równa forma to na pewno nie sensacja. To jest potencjał, który dojrzewa od kilku lat. W końcu przyszedł ich czas, a szanse olimpijskie są całkiem realne - zapewnia.

Małysz już nie walczy sam ze sobą na skoczni. Lepszy od "Orła z Wisły" bywa w konkursach Kamil Stoch, a pozostali reprezentanci Polski też potrafią skakać bardzo równo. Zaledwie 18-letni Krzysztof Miętus regularnie lądował w Lillehammer w okolicach 128. metra. W niedzielę był 12.

- Krzysiek najbardziej mnie zadziwia. Nie ma doświadczenia, a zachowuje się jak rutyniarz - zachwala Tajner. - Skacze od niechcenia, nie denerwuje się na skoczni, psychicznie jest piekielnie mocny.

Tajner podkreśla, że trener reprezentacji Łukasz Kruczek (34 l.) ma dziś rzadką możliwość manewrowania składem.

- Największą siłą reprezentacji jest to, że wreszcie można wybierać spośród wielu zawodników - analizuje szef PZN. - Kiedy prowadziłem kadrę, musiałem ciągle tyrać tym biednym Małyszem. Teraz dochodzimy już do standardów mocniejszych reprezentacji. Na igrzyska zabierzemy szóstkę, a na miejscu zostanie wytypowana najsilniejsza czwórka na konkurs drużynowy - kończy Tajner.

Najnowsze